Sobota. Popołudniowa wizyta u mojej starej przyjaciółki przybrała całkiem zaskakujący finał. Agatka, uwzględniając mojego przyrodniczego bzika, zaproponowała mi… randkę z Aleksandrem. To liczący 250 lat dąb, posadzony ku czci hr. Skrzyńskiego, zabytek przyrody. Zaraz po przyjeździe, nie tracąc czasu, ruszyłyśmy w stronę lasu. Po jakichś 300 m trafiłyśmy na rosnącą na środku polnej drogi maślankę, na widok której micha mi się ucieszyła, jakbym boletusa znalazła. Po wejściu do lasu okazało się, że grzybki rosną! Niestety wataha strzyżaków czyhała złowieszczo. Dały nam nieźle popalić. Ale co tam! Co rusz oko cieszył jakiś grzybek…
To po raz pierwszy widziany drobnołuszczak jeleni i żagiew łuskowata, to muchomory czerwieniejące, za chwilę oku przykuł krzykliwą barwą pięknoróg, to znowu wyłoniły się z trawy jakieś gołąbki. Jako że Agatka żywcem nie mogła trafić do Aleksandra, postanowiłyśmy wracać. I właśnie wtedy tuż obok drogi zobaczyłam… podgrzybka czerwonawego. Byłam prawie pewna, że to on, ale dopiero dziś potwierdzenie naszego nieocenionego Gonza pozwala mi się cieszyć mianem znalazcy kolejnego okazu z Czerwonej listy.
Dowcip polega na tym, że Aleksandra nie udało się nam namierzyć. A że chcę go zobaczyć, więc: do zobaczenia, lesie! A dziś jeszcze bonus. a właściwie dwa.
Witam Panie Wiesławie!
Jestem fanem Pana portalu.Nie wiedziałem ,że podgrzybek czerwonawy (Xerocomus rubellus)już znajduje się na Czerwonej Liście.Raz w życiu spotkałem tego grzyba.
Serdecznie pozdrawiam Pana.
Zdzisław Sędkowski