Zamarzyły mi się piestrzenice. Tyle ich się ostatnio naoglądałam, że miałam nadzieję, że i w moim sosnowym lesie coś znajdę. Zanim do niego dotarłam, szłam sobie niespiesznie trochę jak Kozucha Kłamczucha, czyli to i owo skubiąc… na kartę fotopstryka.
I zaraz w sąsiedztwie stanowisko czarkowo-smardzówkowe, tym razem wzbogacone o jakieś NN czernidłaki. Smardzówki ledwo nieliczne trzymały się w miarę prosto. Krótka uroda i żywot tych grzybków.
No cóż, piestrzenic nie znalazłam. Przynajmniej tym razem.
I rudy bonus