Ja w piątek 15 sierpnia poszłam za ciosem i ponownie znalazłam się w tym dębowym lesie. Tym razem od rana, żeby zwiększyć swoje szanse
Byłam połamana i obolała od poprzedniego grzybobrania, nawet się zastanawiałam czy dam radę do niego dojść ( z 700 metrów od samochodu) ale dałam radę a potem wpadłam już w wir fotografowania to bólu mięśni nie czułam.
Sytuacja nie była zła ale gorsza niż 13 sierpnia , kiedy to byliśmy w tym lesie w godzinach wieczornych.
Piękny las, jak już wcześniej pisałam. Zakochałam się w nim.
Wysyp borowikłów usiatkowanych musiał być w tym lesie kilka dni temu, bo znalazłam 2 kupy obierek i trzonów po tych grzybach. My trafilismy na końcówkę wysypu. Ale nie narzekam bo tylu borowików to ja w życiu nie znalazłam jednorazowo w swoich lasach. Nie było tak, jak u Gwitona, gdzie tabunami rosną ale jak na moje lasy było ok.
Niżej czyjeś pozostałości po borowikach. Ktoś się musiał nieźle obłowić.
Ale co mi tam, ja znajdowałam swoje i to całkiem fajne.
W lesie było zatrzęsienie muchomorów czerwieniejących. Rosły całymi rodzinami, kto je zbiera miałby raj.
Ja też się uwieczniłam na tle tego fajnego lasu.
I na koniec jeszcze kilka borowików. Nie wiadomo kiedy mi się jeszcze trafi takie szczęście więc fotek sobie nie żałowałam.
Już wychodząc z lasu po drugiej stronie drogi ujrzałam borowika. Jak się tam wdrapałam to zobaczyłam, że tam rosną 3 a nie jeden. Zrobilam tam zdjęcia i weszłam w ten las ale był już mieszany z sosnami, bardziej gęsty i nic głębiej nie rosło.
Niżej nasze zbiory w 4 osoby.
Reszta grzybów w galerii :
Link do galerii: