Jeszcze kilka moich zdjęć z tamtego niedzielnego przedpołudnia (2015-10-18), a było rydzowo i to dwugatunkowo:
Z kolei mijający już tydzień przyniósł w okolicy wysyp prawdziwego mleczaja rydza – tego „szlachetnego”, jak go sobie nazwałem – czyli Lactarius deliciosus rosnącego pod sosnami. O dziwo, w ponad 95 % zdrowego bez jakiegokolwiek robactwa. W odróżnieniu od swego jodłowego „kuzyna” jest w okolicy dużo rzadszy i przede wszystkim bezkonkurencyjny w swym wybornym smaku i aromacie. Wielu miejscowych zbieraczy nie odróżnia od siebie tych gatunków, zadowalając się koszeniem częstego mleczaja jodłowego.
Były też krocie maślaków, których już tym razem nie zbierałem (bo to przerosło mój popyt i moce przerobowe), ani nie fociłem, bo i pogoda nie rozpieszczała.
Trafiają się też m.in. koźlarze czerwone i ładne, zdrowe prawdziwki