Udostępnij:
Wreszcie czasu trochę mam,
więc do lasu gibko gnam.
Mokro, zimno nieciekawie,
poślizgnąłem się na trawie.
więc do lasu gibko gnam.
Mokro, zimno nieciekawie,
poślizgnąłem się na trawie.
Jak to u mnie zwykle bywa,
koń się topi, grzywa pływa.
Chciałem eduliski kosić,
Pozostało mi się złościć.
Wszak te poćce i kozaki
to grzyb nie jest byle jaki.
Jednak tli się gdzieś nadzieja,
że tu, w Podbeskidzkich kniejach,
z prawdziwkami jest polanka,
która czeka jak wybranka,
na kombiego – zbój nad zbóje!
wpadnie i… ją migiem wykarczuje!
Póki co grzybki skoszone,
już zostały podpieczone.
I w sosiku kończą żywot,
w towarzystwie wieprzowiny,
niechaj wszystkim ciekną śliny!
Wyświetleń: 920
Udostępnij: