W moim lesie nadal czarkowo, kolorowo, baśniowo…
Czarki witają gościa już po kilku po kilku pierwszych krokach, na poboczu drogi, wychodzą z chaszczy na ścieżki, tworząc malownicze bukiety, a miejscami kobierce. I bez względu na to, ile ich jest, nigdy się nie ma ich dość. A gdy już wzrok się za bardzo zmęczy wszechobecną czerwienią, to od czasu do czasu zdarza się odmiana:
Poza tym wypatrzyłam tylko do kolekcji sporo nowych pniarków obrzeżonych, czyreni jodłowych, lakownic spłaszczonych, oryginalnego hubiaka ( jest ich tam ogromna ilość), szaroporkę podpalaną. Trochę mnie rozczarowało, że tym razem nie było uszek bzowych, a te, co były, to już w stanie agonalnym
Wypatrywałam smardza, aż mnie oczy rozbolały i głowa, ale nic z tego