Zgodnie z uknutym wczoraj niecnym planem poszłam po południu do lasu. Ludzi nie było, ale co rusz spotykałam dowody ich bytności, niektóre mocno denerwujące: skopane goryczaki, powyrywane rycerzyki… Grzybów też prawie nie było, a jeśli to często nie pierwszej młodości lub z z lokatorami. Czego jeszcze nie było?
Za to było zimno.
Bardzo ucieszyło mnie spotkanie z koralówkami a jeszcze bardziej z szyszkolubką kolczastą.
A ten obrazek dowodzi, że jak się chce, to można, Panie i Panowie Grzybasy! Nawet na piachu można!
Niemniej nie wszystkim się chce, czego dowodzi mizeria w moim koszyku. Ale fakt, noce są tak zimne, że może się nie chcieć.
Rosnąć grzybom, oczywiście.