Wspominałam o moim wypadzie na podgrzybki w lasy sosnowe. Obecnie u nas tylko podgrzybki się pokazują.
Ja miałam pecha bo do południa wcale nie padało a jak wjechaliśmy około 15.00 do lasu to się rozpadał deszcz i zaczęło grzmieć. Za wesoło nie było ale mieliśmy płaszcze przeciwdeszczowe to jakiś czas wytrzymaliśmy w tym lesie chociaż rewelacji nie było.
Podgrzybki malutkie i rzadko się trafiały i ten deszcz, który psuł nastrój. Ale widzę, że i inni też łazili w deszczu więc mi nie jest przykro.
Zatem kilka zdjęć z tej wyprawy na grzybki.
Podkusiłam jeszcze swoje towarzystwo, żeby zahaczyć o swój dębowy las bo w sumie było niedaleko i tam pojechaliśmy. Deszcz padał nadal, w lesie ciemnawo a grzybów ani na lekarstwo. Jeden stary borowik usiatkowany, muchomor czerwieniejący i jakieś nieznane mi grzybki.
Najciekawszym okazem z tej wyprawy okazał się pochwiak okazały ( Gonzo , który rósł w przydrożnym rowie,jak szliśmy do samochodu.
A tu nasze zbiory.
Straciłam chyba godzinę czasu żeby to napisać i wstawić. Bardzo dziś muli.