Trzygodzinny wypadzik…i taka różnorodność

Trzygodzinny wypadzik…i taka różnorodność
Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

W sobotę lało, na szczęście, bo i tak nie mogłam iść do lasu. :mrgreen: W niedzielę było niewiele lepiej, ale po południu śmignęłam w krzaczorki. Na początek zahaczyłam o miejscówkę czarek, a potem szło na zasadzie: co w oko/ obiektyw wpadnie.


Co oczywiste, moim celem było naparstniczkowe [a będę taka poprawna w nazewnictwie do bólu :mrgreen: ] Eldorado. Trochę się tam zmieniło. Przede wszystkim część grzybków w sędziwym wieku wyglądała jak po suto zakrapianej imprezie. :figielek: Szczerze, nie jest to najmilszy z widoków.

Wiele jest wyrośniętych i przerośniętych. Jako że to moje pierwsze kontakty z tym gatunkiem, z ciekawością je obserwuję. Otóż młode są bardziej proporcjonalnie zbudowane, potem jest wyraźna dysproporcja między długim trzonem a „czapunią”. Trochę to śmiesznie wygląda. A w ogóle w miejscówce pojawiło się więcej czarek.
Szkoda, że pogoda była do bani i w dodatku po południu.


I w tym ekskluzywnym towarzystwie, na ścieżce, pojawiły się kruchaweczki [?] :roll:

:papa:

 

 

Wyświetleń: 200


Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Dodaj komentarz