Gwoli sprawiedliwości muszę powiedzieć, że Święta stały pod znakiem grzybków: w pierogach, uszkach, sałatkach, sosach, bigosach itepe. Normalka. Zdecydowanie gorzej sprawa prezentowała się w grzybkach w naturze. Ale… malutkie co nieco mam na koncie.
Z akcentem na: malutkie.
W błogim leniuchowaniu przeminęło Boże Narodzenie, a zaraz po nim nieopatrznie weszłam na wagę. – Włazimy pojedynczo! – warknęło urządzenie, błyskając złowrogo wyświetlaczem. I już wiedziałam, że nie ma to tamto, trzeba upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. I to było zadanie dnia dzisiejszego.
I takie „typowe” obrazki dla zimy na podsumowanie.