Moja relacja z wczorajszego świątecznego grzybobrania w okolicach Olkusza.
Nabuzowany coraz to nowymi doniesieniami o zbiorach pierwszych maślaków, pełen optymizmu ruszyłem w las…
Zameldowałem się w wyznaczonym miejscu o godz. 6.30,,, Pięknie! Las przywitał mnie swoim cudownym zapachem…
Na wejściu pierwsze powitały mnie kolorowe łzawniki…
Najpierw ruszyłem wytyczonym przez dobrego przyjaciela szlakiem w poszukiwaniu piestrzyc,,, biegałem jakiś kilometr między brzozowo-sosnowymi zagajnikami…
Niestety piestrzyc jeszcze nie było, za to nawinęło mi się kilka „kwitnących” chrobotków…
Dalej napotkałem pierwszą żagiew (prawdopodobnie zimową) – ze względu na porządek dam teraz wszystkie znalezione wczoraj żagwie…
Choć będę miał do nich pytanie do Grzyboznawcy,,, Oj dużo będę miał pytań!
No tak… jedziemy dalej,,,
A dalej,,,
Wiem, to nie czaga na 99% ,,, ale fajne to było…
Piestrzyc brak, zatem udałem się z powrotem, do prawdopodobnego miejsca rozrostu maślaków…
Po drodze spotkałem niesamowite wręcz ilości czernidłaków…
Prawda, że to piękne grzyby?
Po 20 minutach dotarłem do maślakowego raju,,, ale raj jeszcze nie dla mnie…
Chyba trochę za wcześniej i na maślaki muszę poczekać 1-2 tygodnie.
Natknąłem się za to na takie małe grzybki
Wracałem do samochodu lekko niepocieszony (czytaj – wściekły jak FIKS!!! AŻ MI SIĘ DYMIŁO! …
Postanowiłem pojechać do innego lasu,,, a tutaj powódź… auto ugrzęzło mi na mostku i amen! Jakoś się wygrzebałem,,,
Ruszam pieszo,,,
Niestety, tutaj kariery nie zrobię!
gęstoporek cynobrowy i maślanki… No właśnie maślaki (po ostatnim upomnieniu od Pawła już nie jestem taki chojrak w oznaczaniu ),,, pierwsza przypuszczam, że ceglasta- choć trochę za wcześniej na nią? Druga,,, hmm,,, wiązkowa lub łagodna?
Zadam pytanie Grzyboznawcy,,,
Szybki powrót do auta i kolejna miejscówka…
A tutaj… szok! Moje jesienne miejsce na podgrzybki…
Nie brakowało też drobnołuszczaka jeleniego…
W drodze powrotnej do domu zahaczyłem o znajomego krakowskiego smardza jadalnego
I na koniec kilka grzybków, które zwróciły moją uwagę…
Wróciłem do domu z pustym koszykiem, ale bagażem kolejnych cennych doświadczeń!
A w sobotę… wiem, jestem niepoprawnym optymistą,,, ale co mi tam,,, czas ruszyć w góry na ceglasie!!!
Ahoj przygodo!!!