Wczorajszy spacerek po Magurskim Parku Narodowym zaowocował paroma ciekawymi „spotkaniami grzybowymi”. Jak na ironię losu tu też po raz pierwszy w tym roku zobaczyłam całkiem spore „stadko” kurek. No ale prawa Parku dla mnie są święte, więc zebrałam je tylko na kartę.
Piękne miejsce, bogactwo natury cieszy wzrok i duszę. Ale, mam wrażenie, mało jest amatorów oglądania na własne oczy tych uroków. To i dobrze, i źle.
I jeszcze bonus Wodospad Magurski i Diabli Kamień
A po uczcie duchowej należy się coś dla ciała – pstrąg i małe co nieco.