Sobotnie borowikowanie

Sobotnie borowikowanie
Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Nie mogłem się doczekać, ale sobota wreszcie nadeszła i można było ruszyć do lasu na grzybki :ok: Pierwszy raz w tym roku udało mi się wyciągnąć mojego kumpla, też lubiącego grzybowe wędrówki, ale w tym roku brak mu czasu. W sobotę też nie miał go za wiele, dlatego w lesie mógł zostać jedynie do 9. Ja planowałem posiedzieć dłużej, stąd musieliśmy pojechać na 2 auta. Zabrałem go w moje tegoroczne miejsce na borowiki. Na miejscu byliśmy już o 5 i zaczęliśmy zmierzać w miejsce docelowe i już po drodze zauważyłem, że nastąpiła negatywna zmiana w porównaniu do zeszłego weekendu. Tydzień temu zanim dotarłem do pewnego miejsca, już miałem w koszyku kilka szlachetnych i kozaka, znajdywane przy drodze. Tym razem pusto. Tydzień temu również dziwiłem się, że wszędzie susza, a w tym lesie nie tak bardzo. Tym razem niestety już było odczuć, że wilgoci zaczyna brakować.
Po wejściu już w określony fragment lasu od razu z drogi wypatrzyliśmy 3 prawdziwki, co nas rozochociło. Niestety wcale nie było tak kolorowo. Czasami szło się nawet pół godziny bez żadnego grzybka. Znajdywane były przede wszystkim borowiki szlachetne – większe i średnie bardzo często robaczywe. Całe szczęście młodych było chyba w większości, więc jeśli popada, jest szansa na przedłużenie jeszcze tego wiosennego rzutu.

Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

A z tego to niezły przytulas :D
Obrazek

Trafił się też jeden ceglak :jupi:
Obrazek

Zbliżała się godz. 9, więc gdy dotarliśmy do samochodów, mój zbiór wyglądał tak:
Obrazek

Z racji, że najbardziej kręci mnie szukanie, focenie i zbieranie grzybów, a żeby kumpla zachęcić do częstszych wspólnych wypadów na grzyby, oddałem mu te grzybki i w sumie łącznie ze swoimi miał pełne wiaderko borowików :D
Pożegnaliśmy się i wróciłem z powrotem w borowikowe miejsce, by jeszcze bardziej intensywnie obejść każdy zakątek i zakamarek ;)
Chodziłem kolejne 4 godziny i jak na taki czas, to zbiór baaaaardzo lichy. Trafiały się bardzo sporadycznie kolejne szlachetne:
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Trafiło mi się trochę więcej ceglaków tym razem:
Obrazek Obrazek Obrazek

I oto punkt programu :!: :D
Ogólnie borowiki ceglastopore nie są aż tak popularnymi grzybami na łódzkiej ziemi, a te które spotykam są z reguły albo małe, albo pogryzione, dlatego wyobraźcie sobie moją minę, moje słownictwo, mój błysk w oku, moje zachowanie i niedowierzanie, gdy nagle moim oczom ukazał się taki widok:
Obrazek
Obrazek Obrazek
Obrazek
:jupi: :jupi: :jupi:

No długo zbierałem szczękę z gruntu i zanim je wyrwałem, chyba kręciłem się wokół nich dobre 10-15 minut, a później ruszyłem w dalszą drogę i długo trwało, zanim wyszedłem z szoku rotfl To znalezisko było warte kilkugodzinnego przeciskania się po lesie :brawo: :ok:

Dalej już niestety nie zostałem niczym zaskoczony. Przez cały dzień spotykałem oprócz borowików trochę zajączków, żółtych maślaków, muchomorów, gołąbków, pięknorogi, goryczaka:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Aha, bym zapomniał :P Spotkałem na koniec prawdziwka, który miał być moim „grzybowym boom” – autentycznie, ostatni grzyb, jakiego spotkałem tego dnia :doh:
Obrazek Obrazek

Niestety byłem zmuszony do usypania na nim kupki liści i zostawienia. Wizualnie dobrze się prezentował, w dotyku również był twardy. Jednak zajrzałem w jego dwie dziury wygryzione przez ślimaka na kapeluszu i było widać robakowe otworki, więc nie było co się łudzić :P

A to zbiór po drugim etapie w lesie:
Obrazek

Gdyby nie te ceglaki, to byłoby mega biednie, a tak tylko biednie :P

Pierwszy raz dałem się skusić do wrzucenia do koszyka młodych, zgrabnych muchomorów rdzawobrązowych. Są klasyfikowane jako jadalne, ale czasem słyszy się różne opinie. Co o nich sądzicie? Jadacie je?

Reasumując, zbiory już słabsze niż tydzień temu. Zdarzają się długie okresy bezgrzybnego łażenia. Ściółka coraz bardziej przesuszona. Młode grzybki się jeszcze pojawiają, ale już w mniejszym natężeniu, co nie wróży dobrze na przyszłość. A nasi meteorolodzy z deszczem bawią się w kotka i myszkę. Chyba od miesiąca jest już taka sytuacja, że w pogodzie tygodniowej zapowiadają deszcze, często nawet ulewy i burze, ale w miarę upływu dni te niby ulewy są ciągle przesuwane o kolejne dni – niewiarygodne :!: :? Najgorsze jest to, że nie ma ani pogody służącej grzybobraniu, ani pogody na plażowanie i opalanie się. To jest takie zawieszenie po środku. Trochę słońca, trochę chmur. Skoro już są te chmury, często mocno deszczowe, to mogłoby wreszcie porządnie z nich lunąć, bo czasami pokropi, ale takim deszczykiem, że krople ledwo co do ściółki docierają. Trzeba się jednak liczyć, że już praktycznie lipiec jest i do końca sierpnia pewnie będzie już ubogo z grzybami. Za tydzień jednak na pewno jeszcze do lasu się wybiorę, no bo jakby to miało być inaczej ;)

Krakus

Wyświetleń: 1791


Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Dodaj komentarz