Smardzówki pospuszczały nosy na kwintę…

Smardzówki pospuszczały nosy na kwintę…
Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Dzisiaj wreszcie można było jechać do lasu. W lasach jeszcze pełno śniegu a na drogach sporo kałuż ze zmrożonym śniegiem. Już po kilkuset metrach wiedziałem, że nie ma sensu tracić czasu na poszukiwanie czegoś nowego i postanowiłem objechać kilka stanowisk smardzowatych. Na pierwszy ogień poszło stanowisko smardza stożkowatego. Smardze, smardze i po smardzach, można rzec.


Następnie odwiedziłem stanowisko naparstniczki stożkowatej, gdzie zastałem totalną ruinę, połamane i powywracane drzewa i krzewy, gęstwa przez którą trudną było przejść. Zaś drzewko, wokół którego rosły naparstniczki, leżało wyrwane z korzeniami

Potem skierowałem się na stanowisko smardzówki


Kolejne stanowisko smardzówki czeskiej było oddalone 4 km, zastałem tam kilka padniętych owocników. Ale to i tak dobrze, bo od 2013, wtedy to przeprowadzono tam mocną przecinkę, owocników tam nie trafiałem. Następnie skierowałem się na następne stanowisko smardzówki ( kolejne 8 km drogi ). Podjeżdżałem od innej strony i pomyliłem ścieżki, za wcześnie zjechałem z szosy w stronę lasu, ale jak to mówią, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :) . Dzięki temu trafiłem na nowe, dość obfite ( ponad 60 owocników ) stanowisko smardzówki. Większość owocników była powywracana i połamana, przez śnieg i mróz.


Trafiło się również nowe stanowisko kielonki błyszczącej

Żebym nie miał za dobrze :mrgreen: to na znanym stanowisku smardzówek nie zastałem, a po krajobrazie widać było, że w międzyczasie tam również zrobiono przecinkę. Skierowałem się zatem ku następnemu stanowisku smardzówki ( kolejne 4,5 km ), zahaczając o stanowisko krążkownicy

Ostatnie sprawdzane stanowisko smardzówki nie zawiodło i znalazłem tam jeszcze więcej owocników niż przy poprzedniej wizycie, a bałem się, że z racji położenia, jakiś pazerniak może je ogołocić



Zerknąłem jeszcze na stanowisko ciemnobiałki krótkotrzonowej i stąd udałem się już ku domowi ( ponad 15 km )

I tak, po tej wycieczce, mogę powiedzieć, że nawrót zimy załatwił smardzowate. Co widać zwłaszcza po smardzówkach, które pospuszczały nosy na kwintę ;)

Ale co się dziwić, dla nich to już koniec. Smardze, jak pogoda pozwoli, mają jeszcze czas na zrobienie drugiego rzutu. Czego i sobie i smardzom i Wam życzę :)

Wyświetleń: 193


Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Dodaj komentarz