Relacje z grzybobrań Sysuni

Relacje z grzybobrań Sysuni
Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Dzisiejsza pogoda zdecydowanie nie nastrajała do spacerów. Mróz niewielki, ale wiatr dawał się solidnie we znaki. Zahaczenie o las było okazyjne. :)

   
  
  
   
   
   
  
 

I na koniec coś z wyższej półki: berłóweczka frędzelkowana

   

I grzybek owadolubny. Miałam go szukać wśród liści a znalazł się sam. Z sosny zaatakowanej przez kornika odpadł płat kory i tam krył się on:

 

Krótki i w sumie przypadkowy rekonesans a całkiem zadowalający. :) :papa:


Słoneczna pogoda i mnie wywabiła z domowego ciepełka w niedzielę. Jako że wcześniej na własnych kościach sprawdziłam, jak to jest z temperaturą i przede wszystkim wiatrem, ubrałam się jak kosmita. I to był strzał w dziesiątkę. To znaczy w pierwszej i trzeciej godzinie łazikowania, bo w tej środkowej, niekoniecznie. :cry:

   
   
   
Postanowiłam zawitać do moich urodziwych czyreni muszlowych i przy okazji zrobić test na obecność czarek. Test wypadł negatywnie, za to czyrenie mają się dobrze.

   

Ogólnie w lesie zapanowały sztywne maniery. :mrgreen: Fatalnie chodzi się po zamarzniętych liściach, nie lubię tego chrzęstu pod nogami, bo płoszy skutecznie ptaki. Co do grzybów, najgorzej pod wpływem mrozu wyglądają żylaki i kisielnice.

   
   

Zimno nie działa natomiast na szereg gatunków: porki brzozowe, hubiaki, czyrenie, wrośniaki i inne grzybaski.

   
   
   
   

Namierzyłam sporo żagwi, najwięcej zimowych, ale znalazłam też na znanym mi stanowisku żagiew orzęsioną.

   
  

I inne sztywniactwo…

   
   
   

Jak widać, dzięki temu, że śniegu nie dowieźli, sporo można w lesie znaleźć. A czasem trafia się taki rarytas, Fungus brumalis.

 

To było jedno z moich ostatnich znalezisk. Po ponad trzygodzinnym spacerze wyglądałam mniej więcej tak.

 :papa:

Awatar użytkownika

Sysunia

Wyświetleń: 173


Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Dodaj komentarz