Po pracy zajrzałem dziś na szybko w moje nowo odkryte Smardzówkowe Pole, by trochę z aparatem poszaleć i nacieszyć się grzybowym towarzystwem. Niestety dość sporo poprzewracanych i podeptanych sztuk oraz wiele pościnanych trzonków Tych największych smardzówek widzianych w niedzielę już nie było, ale na szczęście młodzież w natarciu
Jeśli wytrzymam w swoim postanowieniu to być może moja ostatnia tegoroczna wizyta w tym miejscu, szkoda deptać.
W drodze do smardzówek mijałem nieznany mi park/lasek/zarośla, który jakoś mnie wzywał swoim smardzowym wyglądem, więc szybka decyzja o znalezieniu postoju i wyruszyłem na zwiedzanie. Niestety, było wszystko, czego teoretycznie smardze powinny chcieć, ale ich tam nie było. Jedyne na co się natknąłem to stanowisko z kilkoma kępkami czernidłaków błyszczących.