Coś mi się wydaje, że gorsze czasy nastały dla wielbicieli koźlarzy (w tym dla mnie), bo te zupełnie nie przepadają za upałami, co widać po ich aktualnej kondycji. Gdybym znał takie miejsce borowikowe jak Ty to wybór jutrzejszego miejsca docelowego na grzyby byłby jasny, a tak jestem jutro skazany na Grotniki (nie mam ochoty jutro na szukanie nowych terenów).
Jak pisałem w środę, tak zrobiłem – wracając z delegacji powróciłem na moje miejsce ze środy, gdzie było dość dużo kurek i trochę ich pokosiłem, aż wygonił mnie z lasu deszcz.
Z początku mijałem już całkowicie stare, zaschnięte kozaczki, które widziałem w środę. Następnie kosiłem kurki w miejscach, gdzie widziałem je w środę. Pomyślałem, że to dobry znak i zgarnę dziś tego krawca co go też zostawiłem w środę
Niestety nie było po nim ani śladu Ktoś się ucieszył znaleziskiem. Proszony o zwrot ten, który go zabrał, a to czyta… no chyba, że już go zjadł to smacznego
Nasilający się deszcz wygonił mnie z lasu (dobrze, że pada, ale czemu akurat na weekend?!). Wracałem szybkim chodem w kierunku samochodu po lesie sosnowym z mchem, gdzie na jesień zawsze podgrzybki koszę i chciałem się Wam pożalić, że pomimo pojawiających się już podgrzybków również w łódzkim ja wciąż nie mogę znaleźć tego pierwszego w tym roku… aż tu nagle się znalazł I zaraz kolejny
Coś czuję, że pewnie trochę by ich się tam znalazło, ale nie było czasu no i deszcz. A te 2 zostawiłem, bo co miałbym z nimi zrobić
A poza tym zniszczone te podgrzybki, które wyrosły jakby nie o swoim prawidłowym czasie
Jutro o 4 pobudka i do lasu połazić. Ale raczej szaleństwa nie zwiastuję po tygodniowym upale.
Autor: Krakus