Ja mam pewne zaległości w relacjach, niestety. Wczoraj poszłam na czernice i z głupia frant znalazłam urodziwego krawczyka w pasie skoszonej trawy. Sprowokowało mnie to do kolejnego zajrzenia do naszych koźlarzowych miejscówek. Zanim to jednak uczyniłam, pofociłam w ogrodzie muchomorki czerwieniejące.
Po drodze zaliczyłam jeszcze inne muchomorki oraz pieprznika ametystowego [jajeczniczka smakowała wyśmienicie].
Krawce rosły w ciekawym miejscu, jak widać. Ten big miał kapelusz o średnicy ponad 20 cm. Niestety posłużył tylko do powszechnych ochów i achów, bo stary był i robali w nim było dostatek.
PS. Dzisiaj polowałam na grabowe.