Znając sytuację w „swoich” lasach postanowiłem wczoraj pojechać w nadwarciańskie lasy, ale nie nastawiać się na koszykowce tylko na wynalazki. Chciałem spenetrować kilka zalewowych fragmentów lasu, które obecnie są bez wody. Jednakże, jak ja to mówię, niezbadane są ścieżki grzybni
Żeby dotrzeć do wyznaczonych punktów trzeba pokonać trochę kilometrów, na szczęście większość przez lasy. Jest to duży plus, malutki w czasie posuchy, ale zawsze I tak na początek trafiła się rodzinka tuzina babek, z czego dwa najstarsze zostały w lesie.
Zanim z szosy, biegnącej przez las, odbiłem na leśne dukty odwiedziłem pewną polanę, na której od kilku lat składują drewno z wyrębów. Na ziemi przemieszanej z korą i drzewnymi drobiazgami można trafić różne fajne grzybki. Tym razem znalazłem takie (był jeszcze łuskwiak wypaleniskowy)
Następnie, już leśnymi ścieżkami kierowałem się do wilgotnego lasu mieszanego. Po drodze trafiłem kilka koszykowców
Okazało się, że sporą część lasu, który miałem zamiar spenetrować licząc na jakieś grzybki, została wycięta w pień, a w ocalałym lesie po grzybach nie było śladu. Z rowerkiem pod rękę przedzierałem się dalej chcą dotrzeć do pewnej niecki zarośniętej krzewiastymi wierzbami. W wyschniętej niecce znalazłem dużo zasłonaków bagiennych i gołąbków ( prawdopodobnie R.alnetorum )
Trafiłem tam również gniazdnicę kulistą, białą formę gmatwicy i kilka małych zasłonaczków, prawdopodobnie C.cinnamomeoluteus
Kolejny las z planowanych i kolejna porażka. Liczyłem na fajne wynalazki, a trafiłem tylko kilka koźlarzy. Na szczęście, na ziemi pojawiło się mnóstwo gniazd różnych grzybni, więc za kilka dni będzie się dziać Po trafieniach na „suchym lesie” zmodyfikowałem trochę swoją trasę i objechałem kilka dróżek obsadzonych brzózkami, ale efekt był skromny.
Poniżej kilka grzybków, które trafiły się w międzyczasie
Kierując się już ku domowi, przejeżdżając z jednej nadwarciańskiej wsi do drugiej, w małym lasku, przy drodze, dostrzegłem kilka młodych kań, a naprzeciw, po drugiej stronie asfaltu, na trawiastym zakolu rosło kilka gatunków małych grzybków
I ostatni akcent wycieczki, w ostatnim lesie, tylko przejeżdżanym w celu skrócenia drogi. Dróżka, jak na warunki leśne dość ruchliwa i dziwne, że taki grzybas tam się uchował