Cześć. Dziś nadarzyła się okazja, by znów wpaść w odwiedziny do moich magicznych lasów sosnowych. Nie byłem w nich od soboty.
Po zakończonym wtedy grzybobraniu postanowiłem, że następny raz przyjadę tam, dopiero gdy coś popada.
„Coś” popadało w poniedziałek. Godzinny, solidny, punktowy deszczyk.
Niby niewiele, ale tam gdzie spadł, nie pozwolił grzybni wyschnąć, o czym mogłem przekonać się podczas dzisiejszego wypadu.
Po deszczu nie ma już w lesie śladu, jednak po ilości i świeżości znajdowanych podgrzybków można wywnioskować, że nie wszędzie skapło z nieba.
Im dalej w las, tym mniej grzybów.
Nie narzekam jednak, bo po czterogodzinnnym spacerze, udało się zapełnić średniej wielkości koszyk.
Teraz tradycyjnie kilka dni przerwy. Czekamy z nadzieją na weekend, bo ten zapowiada się mokro:) i w połowie tygodnia spodziewaj się mnie znowu
…mój ty, zaczarowany lesie.
Pozdrowionka
marios232, Nowa Dęba, podkarpackie