Pory roku zmieniają się jak w kalejdoskopie – wczoraj jeszcze zima, a dziś po śniegu nie ma śladu. Wszystko nabuzowane wodą i szare. Gdy dokładniej się przyjrzeć – tu i ówdzie wybija się coś do życia.
Najwięcej trzęsaków mózgowatych, można by wypożyczalnię „móżdżków” otworzyć. Nie brak też gruzełka cynobrowego, wszędobylskie są – zdawałoby się – efemeryczne i kruche szczetkostopki szpilkowe, które bez uszczerbku przeżyły mrozy i śnieg. Dzielne maluchy! Judaszowe uszy napęczniały wodą i udają, że są pierwszej świeżości [obserwuję je drugi miesiąc!].
A co mnie najbardziej ucieszyło? Oczywiście coś z Czerwonej listy – kisielnica trzoneczkowa i to baaaardzo okazała oraz pospolitak, ale sympatyczny – pieniążniczka szyszkowa.
Ups, do 27 daleko. Ale będzie trzynastka.
PS. Niestety słońca nadal brak.