W „moich” lasach zaczął się drugi rzut pieprzników, siatkusi i kiepskich, czyli koźlarzy grabowych Niestety większość siatkusi nadaje się tylko do zdjęć, a o resztę i tak trzeba walczyć z robalami Kiepskie też już zalężone od maleńkości, ale u tych sporo kapeluszy jest zdrowiuśkich.
Umiarkowany wysyp gołąbków zielonawych też nie pozwala zaszaleć z patelnią i tylko się smaka sobie robi kilkunastoma kapelusikami Pieprzniki jak na razie w większości bardzo młode, ale pieprzniki blade robią masę. Kilkanaście takich podrośniętych „kurek” i już obiad można robić. Reasumując, moją dzisiejszą wyprawę mogę uznać za udaną, jeśli chodzi o kulinarny aspekt. Trochę mnie boli brak fajnych „wynalazków” i kań, których w tym roku, jak dotąd, jakoś bardzo mało trafiłem.
A poniżej „koszykowa” część fotorelacji:
I dwa przykłady, że grzybki nie mają lekko
1
Ślimak idzie być może dokończyć kozaczka, który ledwo już stał ( tylnej części trzonu już nie było )
2
Młodziutki czerwony z wyprutymi „flakami”. Sprawca tego czynu, żuk gnojowy, siedział sobie bezczelnie w środku grzybka.