Po udanej końcówce września czas przyszedł na pierwsze październikowe grzybobranie.
Nastało ono dziesiątego dnia października. To mniej więcej czas kiedy to w lasach do których jeżdżę zaczyna się zazwyczaj prawdziwe eldorado (zwłaszcza jeśli chodzi o podgrzybki).
Podczas dojazdu w moje wybrane miejscówki przy drodze napotykałem młode podgrzybki, maślaki, a i borowik się też trafił. Dobry początek pomyślałem. Następnie udałem się w borowikową miejscówkę licząc na jakiekolwiek zbiory. Niestety nic nie było, po tej nie udanej akcji przeniosłem się w pobliską miejscówkę koźlarzową, no i tu strzał w dziesiątkę, dużo młodych koźlarzy babek jak i pomarańczowo-żółtych. Po nazbieraniu satysfakcjonującej ilości postanowiłem wybrać się w podgrzybkowe zagajniki. Po cichu byłem pewny, że tam będzie ich mnóstwo, chociażby z tego względu, że w tym roku pogoda jest wyjątkowo pod grzyby tzn. jest mokro i ciepło… No ale jednak tak kolorowo do końca nie było. W zagajniku podgrzybków wcale nie było, dużo było natomiast robaczywych i spleśniałych – nawet te młode egzemplarze.
Jednak po jakimś czasie coś tam uzbierałem i udałem się w drogę powrotna do domu.
Podsumowując te grzybobranie to wygląda na to, że grzyby i drugi wysyp dopiero się na dobre zaczynają, gdyby nie koźlarze to byłoby zwyczajnie cieniutko…
Po nawet udanym pierwszym październikowym grzybobraniu i nadzieją, że lada chwila nadejdzie zmasowany drugi wysyp grzybów, grzybobranie cztery dni później zapowiadało się optymistycznie, zwłaszcza, że i pogoda dalej była raczej sprzyjająca grzybom.
Wybrałem się po raz kolejny w te same lasy i znów stosując ten sam schemat odwiedzanych miejsc, jednak tym razem w podwójnej obsadzie.
Coby nie mówić i tym razem było podobnie, jednak zamiast pełnego lasu grzybów (jak się spodziewałem) wcale ich tak dużo nie było, a na to co uzbierałem razem z mamą trzeba było się nieźle napracować. Grzyby występowały nie wszędzie, było od groma robaczywych i spleśniałych, w lesie wiele osób z nawet nie zapełnionymi wiaderkami w połowie. Hmmm… ciężka sprawa, jednak mając w zanadrzu kilka sprawdzonych miejscówek udało się naprawdę ładnie nazbierać grzybków. Ogólnie napisze tylko, że to co udało się zebrać z może sześciu miejscówek ,w ubiegłych latach wystarczyła o tej porze jedna, góra dwie miejscówki aby uzbierać dwa razy więcej grzybów w tym samym czasie…
Natknąłem się też w lesie na gąski zielonki, których nie zbieram i jak dobrze kojarzę sarniaka dachówkowatego. Znalezienie tych grzybków w moich lasach może już oznaczać, że większego wysypu grzybów już nie będzie i grzybki za chwile się skończą…
Oczywiście grzechem by było narzekać mając tyle grzybów, więc grzybobranie na plus, a tym bardziej, że wpadły też piękne borowiki oraz koźlarze pomarańczowożółte i nie tylko do koszyka ale i na kartę aparatu 🙂
Trochę się rozpisałem, mam nadzieję, że nie za bardzo i nie zanudziłem…
Pozdrawiam
Zapraszam do mojej galerii zdjęć
—> https://nagrzyby.pl/galeria/v/users2/Alex/
oraz na mój grzybowy blog
—> http://grzyby-lasy-zachodniopomorskie.blogspot.com/