Postanowiłam się sprężyć i napisać relację z ostatniego mojego grzybobrania z prawdziwego zdarzenia, które odbyłam w dniu 19 października, bo później to były tylko wyjazdy w innym celu i szukanie grzybków po drodze. Nie były to więc typowe grzybobrania.
Grzybków było wystarczająco bo w 4 osoby nazbieraliśmy 4 kobiałki, więc na każdego wypadło po jednej a nasz pobyt w lesie trwał ponad 3 godziny.
Pogoda dopisała, grzybki też były różnorodne bo łaziliśmy po różnych lasach, nie tylko tych podgrzybkowych.
Trafił się nawet jeden borowik i jeden koźlarz pomarańczowożółty, pewnie ostatnie na pożegnanie sezonu.
Spotkałam na tym grzybobraniu dużo par i to różnorodnych a klejówka różowa z sitarzem była najczęstsza.
Zaliczyłam na tym grzybobraniu grzyby, które w realu zobaczyłam po raz pierwszy. Bardzo lubię takie spotkania.
Tym razem był to żylak trzęsakowaty i galaretek kolczasty.
Rezultaty tego grzybobrania.
Reszta grzybów w mojej galerii, zapraszam.