Co roku podczas drugiego wysypu grzybów nadchodzi taki moment, że kolejne grzybobranie będzie tym ostatnim z gatunku podgrzybków, borowików i koźlarzy…
U mnie w lasach do których chodzę na grzyby taki moment nadchodzi zazwyczaj pod koniec października.
Ostanie grzybobrania świadczyły o tym, że lada moment grzyby się skończą lub ich liczebność spadnie do bardzo małej ilości. Świadczyło o tym przede wszystkim to, że już ostatnio grzybów było mniej, pojawiały się gatunki późno-wysypowe, było dużo spleśniałych grzybów i dawało się już odczuć koniec wysypu.
Jednak mimo wszystko wybierając się do lasu liczyłem na jakieś tam zbiory, jeśli chodzi o pogodę to prognoza we wszystkich serwisach była mało optymistyczna, miało padać i być zimno…
Koniec końców dosyć chłodno było ale deszcz na szczęście nie padał, choć kilka razy mocno się na niego zanosiło. Co do grzybów to tych w lesie nie dużo, trzeba było sporo chodzić i szukać aby coś nazbierać, ogromne ilości spleśniałych podgrzybków. Grzyby w większości występowały przy drogach leśnych. Ogólnie znajdowałem same podgrzybki, trafiło się kilka koźlarzy ale na główną uwagę zasługiwały znalezione piękne borowiki szlachetne. Były piękne, zdrowe i znalezienie ich sprawiało dużo radości.
Po uzbieraniu kosza i wiaderka, czas było wracać do domu, jednak jeszcze w drodze do domu postanowiłem (tak też wcześniej planowałem) zajechać i sprawdzić opieńkowe miejscówki. W jednej było na „zero”, natomiast w drugiej oddalonej o 15km było prawdziwe eldorado. Uzbierawszy dwa wolne wiaderka 20-litrowe (w zapasie 🙂 ) czas już był na ostateczny powrót do domu…
Podsumowując, bez wątpienia było to już ostatnie takie grzybobranie w tym sezonie…
Pozdrawiam
Zapraszam do mojej galerii zdjęć
—> https://nagrzyby.pl/galeria/v/users2/Alex/
oraz na mój grzybowy blog
—> http://grzyby-lasy-zachodniopomorskie.blogspot.com/