Udostępnij:
kombiii » 07 wrzesień 2013
Gratuluję wszystkim wspaniałych zbiorów, ale dzisiejszy dzień należy bezapelacyjnie do mnie!
W wyprawie towarzyszył mi personel pomocniczy, czyli Mama. Mama, choć z grupy 60 +, śmiga po górach i lasach jak cietrzew w rui, niejeden mógłby Jej pozazdrościć kondycji. To właśnie Ona wpoiła we mnie miłość do lasu i grzybów (do ogórków i wędzonek nie). O 6:00 stawiliśmy się w lesie, słońce zaczynało się przedzierać przez ostępy, jednak nic nie zapowiadało tak zaskakującej wyprawy. Zaczęliśmy konwencjonalnie:
W wyprawie towarzyszył mi personel pomocniczy, czyli Mama. Mama, choć z grupy 60 +, śmiga po górach i lasach jak cietrzew w rui, niejeden mógłby Jej pozazdrościć kondycji. To właśnie Ona wpoiła we mnie miłość do lasu i grzybów (do ogórków i wędzonek nie). O 6:00 stawiliśmy się w lesie, słońce zaczynało się przedzierać przez ostępy, jednak nic nie zapowiadało tak zaskakującej wyprawy. Zaczęliśmy konwencjonalnie:
I w końcu jest – piękny, zdrowy, trochę nadżarty przez ślimaki prawdziwek. Krzyknąłem na cały głos, jak to zwykle wszyscy czynią w lesie: „Jeeest!” , żeby oprócz Mamy, zwierzęta również wiedziały , że prawdziwki są
Gdy na miejsce dotarł personel pomocniczy, zarządziłem przegląd okolicy, licząc na to, że coś się jeszcze trafi. To , co zobaczyłem po kilku chwilach w pobliżu, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. W pierwszej chwili pomyślałem, że to jakaś płachta, później że przerośnięty koźlarz pomarańczowy, wreszcie zrozumiałem, że znalazłem największego prawdziwka w moim życiu. Zatkało mnie.
Radość, która mną owładnęła była nie do opisania. Wykonałem chyba z 50 zdjęć.
Szczęście bije wręcz z mych oczu. Na zdjęciu poniżej są dwa grzyby…
Pozdrawiam, darz grzyb!
Wyświetleń: 432
Udostępnij: