Dziś odwiedziłem mój borowikowy lasek. Zaraz na początku w młodych brzózkach po drodze do jodeł natknąłem się na koźlarza, ale pozostawiłem go – wydawał mi się już zbyt stary. W jodłach na pierwszy rzut pojawiło się około 10 podgrzybków, wybrałem tylko 3 najbardziej świeże i miałem tylko nadzieję, że nie będą to moje ostatnie znaleźne tego dnia.
Następnie przez 2 godziny chodziłem obserwując to straszne bezgrzybie. Nie było absolutnie nic, na czym by było można zawiesić oko i obiektyw. Już sobie wyobrażałem, jakie żale będę tu wylewał, że grzybów brak, że lipa i w ogóle haha i w trakcie takiego całkowitego zniechęcenia stanął przede mną szlachetniak jak malowany, a za drzewem kolejny Zacząłem bluźnić na głos z niedowierzania, bo kto by się spodziewał po tak słabym początku i kiepskich prognozach na dzisiejszy dzień !
Nadzieja została wlana w serce i przeczesywałem teren dalej. Dorwałem jeszcze kilka młodych prawusków.
Niezbyt dużo, ale przynajmniej coś na nowo drgnęło. Optymistycznie można by stwierdzić, że jest to zwiastun większego wysypu w kolejnych dniach, ale nie wygląda to tak kolorowo, gdy spojrzy się na nadchodzącą prognozę pogody.
Znalazłem też 3 ceglaki, ale tylko jeden nadawał się do wzięcia, a i ten jeden tak trochę na siłę.
Do siatki trafiło jeszcze kilka maślaków żółtych i pieprznik blady. Na małą jajecznicę starczy.
W 4 godziny obszedłem swoje wszystkie miejsca w tym lesie, a wciąż było mi mało, więc pognałem do lasu niedaleko Pawlikowic, pierwszy raz, na zwiady. Zrobiłem w nim ponad 4-kilometrowe koło i raczej nigdy do tego lasu nie wrócę – niesamowita nuda, tylko sosna i jagodziny, do tego straszna susza. Gdzieś tam udało się przyuważyć zeschniętego gołąbka i panienkę. Może po deszczach pojawiają się tam podgrzybki, ale nie zmienia to faktu, że NUDA.
Złapałem w tym lesie w obiektyw jedynie strasznie ruchliwy bonus.
Cofając się trochę wstecz, w ostatni poniedziałek odwiedziłem grabowy las. Jeśli nie ma jednak w nim pojawu koźlarzy grabowych, to bardzo ciężko jest uzbierać jakąś konkretną ilość grzybków. Znalazłem jedynie kilka babek, sporo podgrzybków i w miarę chodzenia trafiało się coraz więcej szlachetnych. Niestety wszystko jeden robal.
Chciałem nazbierać różnorodnych gatunków, ale było to trudne. Wszystkie gołąbki zielonawe zamieszkałe, do zebrania nadawał się tylko jeden mleczaj smaczny (wziąłem po raz pierwszy – swoją drogą ich mleczko strasznie śmierdzi), lejkowiec dęty namoknięty i sfaczały po niedzielnym deszczu. Na szczęście dozbierałem trochę kurek i na koniec ładnego siedzunia sosnowego.
Za największy jednak sukces uważam moje pierwsze w życiu spotkanie ze sromotnikami smrodliwymi… i faktycznie są smrodliwe
Pierwszy raz chyba znalazłem również łuskwiaka, jak i również po raz pierwszy tak okazały wykwit piankowy.
Po lesie grabowym pognałem jeszcze po raz pierwszy odwiedzić las Gałkówek. Gnałem głównie ścieżkami i zależało mi, aby poznać jak największy obszar tego lasu i niestety, ale niezbyt ciekawy las, nie zachęcał do zboczenia ze ścieżek. Albo krzaki, albo sosna z mchem. Chociaż obszary lasu liściastego wyglądały całkiem całkiem. Zapewne można coś tam nazbierać, ale jakoś nie tego szukam. Po drodze widziałem ze 3 podgrzybki, jednego kozaka, kilka kurek i 2 siedzunie. Gdy doszedłem na drugi koniec lasu uznałem, że przecisnę się przez młodnik sosnowy przeplatany brzozami i będę wracał do samochodu. Gdy mijałem kolejne brzozy myślałem sobie, że takie miejsca na koźlarze są już zbyt oczywiste i musiałby się zdarzyć cud, aby coś w nim znaleźć… i cud się zdarzył: najpierw chyba 9 pomarańczowożółtych (nie wszystkie jednak do wzięcia, największy ważył ponad 500 gram), a następnie kilkanaście pięknych, zgrabnych babek
Jutro też chcę gdzieś skoczyć, ale trochę nie wiem jeszcze gdzie. Las grabowy i las borowikowy na chwilę odpuszczę, a ostatnio nowo-odwiedzane lasy niezbyt mi się podobają. W Grotnikach pewnie dalej szału spodziewać się nie można. Coś się wybierze na pewno
zarówno grzyby jak i fotosy robią wrażenie, piękne!
piękne zdjęcia! świetne grzybki! gratulacje!