W niedzielny poranek zjawiliśmy się o godzinie 9.00 u Termita. Przed wyjazdem na grzyby Termit pokazał nam swoje „dziewczynki” czyli pszczoły które grzecznie co dziennie przynoszą miód do uli…
Ogród też wygląda pięknie… jest pełen kwiatów…
Zaraz na początku Termit zapewnił nas że na 100% znajdziemy 3 grzyby…
i faktycznie były 3 grzyby tyle że bardzo stare i zbyt ciężkie aby zabrać je do koszyków… Zrobiliśmy tylko pamiątkowe zdjęcia i pojechaliśmy dalej do lasu…
Gdy podjechaliśmy na miejsce skąd mieliśmy wyruszyć na „prawdziwe” już nie kamienne grzyby zobaczyliśmy jeziorko z wędkarzami…
Później już było „grzybowo” ja pierwszy znalazłem wyjątkowo piękne pieczarki… Potem były inne rzadkie grzyby które starałem się fotografować i filmować. Przyroda tych gór jest przepiękna…
Na koniec na pożegnanie kawka u Termita i jedziemy do Krakowa…
Nie wiem czy nie zrobić jeszcze III części bo zostało jeszcze trochę ciekawych zdjęć z powrotu.
Jurkowi podziękowanie że mnie zabrał w tą podróż i bezpiecznie przewiózł te prawie 1000 km 🙂