Nie przewidziałam na dzisiaj grzybobrania

Nie przewidziałam na dzisiaj grzybobrania
Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Grzybki w wielkim mieście ;) (Z tym „wielkim” to może lekka przesada, ale reszta się zgadza )
U nas mokro, zimno i ponuro, od 2 dni leje nieprzerwanie… Jeszcze w ostatnią niedzielę chodziłam po lesie w samym t-shircie i narzuconej dla ochrony przed latającymi bestiami koszuli, i było mi tak gorąco, że mi się plecaczek przylepiał do pleców, a tu jak w nocy temperatura spadła do ok 2 stopni, tak w ciągu dnia wzrosła zaledwie do 4, trzeba było szybko przeprosić ciepłe kurtki i rękawiczki… Aż żal patrzeć na przemykających w strugach deszczu skulonych, zziębniętych ludzi…
A we mnie przekornie uaktywniła się wewnętrzna melancholiczka i wyciągnęła mnie na jesienny spacer w deszczu :mrgreen: W planie był krótki spacer do najbliższego sklepu po niezbędne „co nieco na kolację”, ale tak od skwerku do skwerku, od grzybka do grzybka, zawędrowałyśmy aż do podmiejskich chaszczy :pada:
Wystarczył jeden deszczowy dzień i miejskie grzybki wyskoczyły jak… grzyby po deszczu :hehe: Na każdym niemal skrawku zieleni jest aż biało od pieczarek i wytwornych czernidłaków kołpakowatych, ogromnymi kępami rosną czernidłaczki błyszczące:



 

Krowiak podwinięty panoszy się niemal wszędzie:

 

Na skwerkach pod świerkami znalazłam ciemnobiałkę krótkotrzonową, a niedaleko w trawie piękne czarcie kręgi, prawdopodobnie twardzioszków przydrożnych, i jakichś innych małych grzybków, ale warunki nie sprzyjały bliższym badaniom:


 

Najbardziej mnie jednak zdumiały maślaki zwyczajne i maślaki żółte, dużymi kępami porastające osiedlową skarpkę. Maślaki zwyczajne spotkałam tutaj po raz pierwszy.

 

I tak powoli dotarłam do mojego zagajnika topolowo- brzozowego. Trochę już zmierzchało i początkowo nie widziałam nic, poza gęsto wydeptanymi ścieżkami i tym, że drzewka zostały… ponumerowane :zdziwiony: Niezła rzecz: na każdym drzewku wielki, odblaskowo pomarańczowy numer- przynajmniej nie będzie problemu z odnalezieniem, bo każda miejscówka ma swój „adres” ;), bo wkrótce zaczęły się pojawiać rosnące grupkami koźlarze babki i koźlarze czerwone i maślaczki :)


 

Z włosami w strąkach, bo niełatwo utrzymać parasol, torbę zakupową i aparat, i jeszcze zrobić fotki, mokrymi stopami ( okazało się, że drugą parę gumiaków „schodziłam” w lesie- jedne niedawno wyrzuciłam :lol: ), zmarznięta, ale zadowolona z łupu, wróciłam do domu. Do sklepu oczywiście nie poszłam, no bo jak?… Zresztą torba była i tak zajęta grzybkami, innej nie miałam, nie przewidziałam na dzisiaj grzybobrania :)

 

bonusik :)

 

Wyświetleń: 2386


Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Dodaj komentarz