Powiem tak: skończyło się rumakowanie. W niedzielę mimo solidnego deszczu poszłam pożegnać się z lasem, w którym ostatnio buszowałam. Na pożegnanie obdarzył mnie sporą ilością pieprznika ametystowego i gołąbka zielonawego. Trafiały się także koźlkarze grabowe, ale nieziemsko napompowane wodą. Padało już ponad dobę. Zrobiłam tylko jedno zdjęcie: żółciaka siarkowego,
Dzisiaj po południu postanowiłam odreagować robienie przetworów rekonesansem w moim lesie. I nastąpiła totalna załamka, bo dosłownie wszędzie zionie pustkami, nie ma ani gołąbków, ani podgrzybków, nawet muchomorów Tylko w jednej miejscówce kurkowej napazerniczyłam trochę, poza tym widziałam tęgoskóry cytrynowe, jakieś stare monetnice maślane i trochę nadrzewniaków, ale jakaś deprecha mnie dopadła i nie robiłam
Na pociechę: pięknie kwitną wrzosy.