W ostatni piątek już o godzinie 8 zameldowałem się w lesie i zwiedzałem nowe tereny pod Łodzią – były to bardziej zagajniki brzozowe i topolowe, różne krzaki, stare ogródki działkowe, zarośnięte sady, pola. Teren dość ciekawy, od samego początku spotykałem różne fajne grzybki, ale dopiero około południa napotkałem pierwsze stanowisko smardzowatych: naparstniczka stożkowata.
Chwilę później wpadłem na duże gniazdo smardzy stożkowatych, cieszyłem się jak dziecko
Następnie natrafiłem na również liczne stanowisko smardzy stożkowatych, ale niestety spóźniłem się o kilka dni, bo zostały w ziemi same poobcinane trzonki Kolejne stanowisko tych grzybów na szczęście przetrwało, ale nie było już tak liczne.
Pod koniec całej podróży w tym obszarze natknąłem się jeszcze na 2 bardzo liczne stanowiska mitrówki półwolnej.
Wracając do domu zajrzałem jeszcze w miejsce, gdzie rok temu znalazłem moje pierwsze mitrówki w życiu. Kilka dni temu jeszcze ich nie było, w piątek już się pojawiły
Zaszedłem również w miejsce, w którym w zeszłym roku znalazłem jakieś 2 dziwne okazy smardzowate, ale wówczas nie wiedziałem co to za jedne. Tym razem również udało mi się go namierzyć. Jednak dopiero co kapelusz z ziemi wyrastał, więc ciężko stwierdzić, ale póki co najbliżej mi do określenia go, jako naparstniczka stożkowata, ale też bez przekonania. Podjadę za parę dni, jak już będzie bardziej wyrośnięta, może wówczas będzie łatwiej w rozpoznaniu.
Pospacerowałem jeszcze trochę, a gdy kierowałem się już do samochodu, kolejne napotykane mitrówki nie chciały mnie wypuścić z lasu. Rosły wokoło wyrzuconej skoszonej trawy i innych bio-śmieci oraz praktycznie na drodze.
Trafił się nawet taki kombos
A nawet 1 smardz stożkowaty widoczny z drogi. Przykryłem liśćmi
Z lasu wyjechałem po godzinie 17. Na osiedlu pod blokiem przyglądałem się świeżo rozsypanej korze i tam również czekały smardze
Tego dnia trafiałem również wiele innych grzybków. W starym zarośniętym sadzie spotkałem stanowisko gęśnicy wiosennej – kilka sztuk – wówczas nie byłem pewny, czy to one, zostawiłem.
Ładne pomarańczowe cuda
I inne grzybasy, czernidłaki, maślanki, żagiew, trzęsaki…
Wizyty w lesie już miałem sobie w weekend odpuścić, ale w sobotę ledwo co wyszedłem rano po pieczywo, a pod piekarenką przywitał mnie wyrośnięty czernidłak kołpakowaty
Tak się znowu przez niego rozmarzyłem, że raz dwa zakupy odniosłem do domu, szybko zarzuciłem leśne ciuchy i pognałem przed 10 znowu buszować po kniejach Po drodze stojąc na skrzyżowaniu zobaczyłem, że brama od ogródków działkowych jest otwarta, więc szybka decyzja o zaparkowaniu i szybkim spacerze głównymi alejkami. Dorwałem 3 smardze jadalne, które już wziąłem ze sobą
Tym razem dla relaksu podjechałem w znany mi las, ale skierowałem się trochę w nieznane rejony i natrafiłem na kolejne mitrówki półwolne i naparstniczki stożkowate.
Nie mając żadnej dzikiej miejscówki na smardze jadalne pomyślałem, że zajrzę do upatrzonego jednego smardza kilka dni temu. Miejsce jednak tuż przy drodze i wówczas uznałem, że ten smardz to taki wypadek przy pracy i że więcej tam niczego nie spotkam. Gdy doszedłem na miejsce, smardz był już przewrócony, jakby kopnięty i w fazie rozkładu. Rozejrzałem się jednak dookoła i znalazłem kolejnych kilka sztuk pięknych smardzy jadalnych, zatem oficjalnie można powiedzieć, że wreszcie mam miejscówkę na te grzybaski
Na koniec odwiedziny łódzkiego parku, w którym odkryłem nowe stanowisko mitrówek i odwiedziłem wcześniej odkryte stanowisko smardza stożkowatego. Widać, że smardzowate mają się już ku końcowi, dlatego pokusiłem się o zbiór co lepszych egzemplarzy i spróbowanie ich w jajecznicy
Jak aż tak bardzo nie przepadam za grzybami, tak coraz to częściej przełamuję się, aby próbować różnych nowych gatunków i muszę przyznać, że tak pysznej jajecznicy chyba jeszcze nie jadłem
Inne grzybki napotkane tego dnia.
W niedzielę już sobie odpuściłem, ale było to trudne W poniedziałek jednak nie wytrzymałem i po pracy postanowiłem wrócić na stanowisko gęśnicy wiosennej i je zebrać będąc już niemalże pewnym co do rozpoznania. Przy okazji nie odpuściłem kilku wyrośniętym mitrówkom. Chodziłbym pewnie do zmierzchu, ale deszcz wygonił z lasu.
Pozostałe.
Dobrze, że już łatwiej wkleja się te foty na forum, bo przy takiej ilości zdjęć chyba bym zwariował