W dniu dzisiejszym wybrałem się do lasów z mojej okolicy. Kwitną pierwsze przylaszczki, z pól słychać klangor żurawi – jest pięknie.
I tak chodziliśmy sobie po lesie razem z dziewczyną aż nagle pod nogami się zaczerwieniło… Tego się nie spodziewałem. Liczyłem na jakieś piestrzenice etc ale na czarki, u siebie Na dodatek tak piękne owocniki
postanowiłem rozejrzeć się jeszcze po okolicy, może znajdę jeszcze jakieś stanowiska – trafiła się jedna czarka i nie tylko
kiedy wracaliśmy już do samochodu, jakieś 400 m od stanowiska czarek trafiła się następna, pojedyńcza.
Gdy byliśmy już prawie przy samochodzie, idąc wzdłuż usypanego wału, zauważyłem że przydrożne dzikie klony zostały wykarczowane, tak wypatrywałem przylaszczek i znowu nie mogłem uwierzyć, kolejne stanowisko czarki
zdjęć było by więcej ale kiedy dostrzegłem kleszcza śmigającego po dłoni to chęć na pstrykanie fotek zaraz mi przeszła… Tak więc to by było na tyle
pozdrawiam
Przemas