Udostępnij:
W ostatni piątek po dłuższej przerwie wybrałem się wreszcie na dłuższe uganianie się za grzybkami. Dopiero teraz znalazłem trochę czasu, bo weekend miałem pełen wrażeń, niestety negatywnych: noga w gipsie, więc mam z głowy las przez minimum 3-4 tygodnie. Tym bardziej jestem na siebie wściekły, bo po gorszym grzybowo lipcu w łódzkim naprawdę można grzybów już nazbierać. Jednak nie wszędzie. Tego dnia liczyłem bardziej na rekonesans różnych lasów, wybrałem sobie 3 miejsca do odwiedzenia, ale w pierwszym z nich zostałem tak zasypany ceglatymi, że starczyło mi czasu i siły na odwiedzenie drugiego lasu jedynie na niecałą godzinkę.
Miałem niezłego zonka po przebudzeniu, bo przyzwyczajony do długich czerwcowych dni nastawiłem sobie budzik na 3:45 i byłem mocno zdziwiony, że jest taka ciemnica hehe ogarnąłem się, wyszykowałem i… czekałem przy komputerze około godziny, aż zacznie delikatnie świtać Wyruszyłem po godz. 5 i do lasu dotarłem na 6.
Nie nastawiałem się absolutnie na duże grzybobranie. Do lasu nawet nie wziąłem koszyka, by nie wyglądać głupio, jak będę z nim pustym wracał do samochodu Nie doszedłem nawet do mojego głównego leśnego miejsca, gdyż zajrzałem po drodze w takie mini-miejsce i po 2 godzinach musiałem wracać do samochodu opróżnić 2 wypchane reklamówki ceglastymi Szczerze się przyznam, że oprócz jednego grzybobrania w zeszłym roku chyba nie zdarzyło mi się nigdy nic takiego.
One rosły wszędzie, gdzie się okiem rzuciło. Odkładałem torbę gdzieś na środku, chodziłem dookoła niej robiąc zdjęcia, a później znosiłem wszystko na kupkę przy torbie. Często się zdarzało, że w którąś stronę zapuściłem się za daleko i już nie miałem ręki, by rwać kolejne i musiałem wracać do „miejsca zrzutu” i zawracać jeszcze raz. I wiecie co? Straciłem wtedy przyjemność grzybobrania. Lubię się trochę pomęczyć szukając i poczuć tę przyjemność odkrywcy, gdy coś znajdę. A to to nie wiem co to było, jak jakieś rwanie grzybów na jakimś wyścigu. Człowiekowi się nie dogodzi: grzybów nie ma – źle, jest ich dużo – też źle hehe
Wyglądało to tak mniej więcej:
I kolejne znalezione:
Po przesypaniu dwóch toreb z ceglasiami wreszcie pierwszy raz w tym roku wypełniłem kosz po brzeg
Wróciłem do lasu i ciąłem dalej
Znalazłem też kilka szlachetnych, ale większość bardzo drobna, jakby budziły się do ponownego wysypu.
Dodatkowo kilka usiatkowanych.
Niestety w większości to sito
Pojechałem na chwilę jeszcze do mojej drugiej miejscówki, bardziej na koźlarze i totalna pustka, kompletne zero, jakby jedna wielka pustynia.
Ale nie przejąłem się tym aż tak bardzo, bo zbiory tego dnia wyglądały jednak mocno solidnie
W ogóle wydaje mi się, że udało mi się tyle ceglastych nazbierać, bo większość ludzi chyba ich nie zbiera, bo nie wiedzą co to za grzyby. W lesie dość sporo ludzi tego dnia spotkałem i nie wierzę w to, że nikt nie trafił akurat w te miejsca, co ja. Jeden ze spotkanych w lesie facetów zagadał, jak tam zbiory, powiedziałem mu o ceglastoporych to powiedział „aaaaa, ponure, ponoć niejadalne, nie zbieram ich” Ale nie ma się w sumie co dziwić. Ja ceglaka też w tym roku pierwszy raz w życiu znalazłem i gdyby nie tego typu strony też pewnie nie wiedziałbym co to za grzyb Cały zbiór rozdałem oczywiście rodzinie i też musiałem ostro przekonywać, że po obróbce termicznej jest to całkowicie jadalny grzyb Jajecznica już była, wszyscy żyją Już jestem na piątek umówiony na grzyby, a tu noga w gipsie. Jakbyście znali jakieś dobre sposoby na spacer po lesie z nogą w gipsie to dajcie znać
A tak serio to lipa na maksa. Grzybki rosną, a tutaj ze 4 tygodnie uziemienia i pozostaje mi jedynie śledzenie zbiorów innych
Miałem niezłego zonka po przebudzeniu, bo przyzwyczajony do długich czerwcowych dni nastawiłem sobie budzik na 3:45 i byłem mocno zdziwiony, że jest taka ciemnica hehe ogarnąłem się, wyszykowałem i… czekałem przy komputerze około godziny, aż zacznie delikatnie świtać Wyruszyłem po godz. 5 i do lasu dotarłem na 6.
Nie nastawiałem się absolutnie na duże grzybobranie. Do lasu nawet nie wziąłem koszyka, by nie wyglądać głupio, jak będę z nim pustym wracał do samochodu Nie doszedłem nawet do mojego głównego leśnego miejsca, gdyż zajrzałem po drodze w takie mini-miejsce i po 2 godzinach musiałem wracać do samochodu opróżnić 2 wypchane reklamówki ceglastymi Szczerze się przyznam, że oprócz jednego grzybobrania w zeszłym roku chyba nie zdarzyło mi się nigdy nic takiego.
One rosły wszędzie, gdzie się okiem rzuciło. Odkładałem torbę gdzieś na środku, chodziłem dookoła niej robiąc zdjęcia, a później znosiłem wszystko na kupkę przy torbie. Często się zdarzało, że w którąś stronę zapuściłem się za daleko i już nie miałem ręki, by rwać kolejne i musiałem wracać do „miejsca zrzutu” i zawracać jeszcze raz. I wiecie co? Straciłem wtedy przyjemność grzybobrania. Lubię się trochę pomęczyć szukając i poczuć tę przyjemność odkrywcy, gdy coś znajdę. A to to nie wiem co to było, jak jakieś rwanie grzybów na jakimś wyścigu. Człowiekowi się nie dogodzi: grzybów nie ma – źle, jest ich dużo – też źle hehe
Wyglądało to tak mniej więcej:
I kolejne znalezione:
Po przesypaniu dwóch toreb z ceglasiami wreszcie pierwszy raz w tym roku wypełniłem kosz po brzeg
Wróciłem do lasu i ciąłem dalej
Znalazłem też kilka szlachetnych, ale większość bardzo drobna, jakby budziły się do ponownego wysypu.
Dodatkowo kilka usiatkowanych.
Niestety w większości to sito
Pojechałem na chwilę jeszcze do mojej drugiej miejscówki, bardziej na koźlarze i totalna pustka, kompletne zero, jakby jedna wielka pustynia.
Ale nie przejąłem się tym aż tak bardzo, bo zbiory tego dnia wyglądały jednak mocno solidnie
W ogóle wydaje mi się, że udało mi się tyle ceglastych nazbierać, bo większość ludzi chyba ich nie zbiera, bo nie wiedzą co to za grzyby. W lesie dość sporo ludzi tego dnia spotkałem i nie wierzę w to, że nikt nie trafił akurat w te miejsca, co ja. Jeden ze spotkanych w lesie facetów zagadał, jak tam zbiory, powiedziałem mu o ceglastoporych to powiedział „aaaaa, ponure, ponoć niejadalne, nie zbieram ich” Ale nie ma się w sumie co dziwić. Ja ceglaka też w tym roku pierwszy raz w życiu znalazłem i gdyby nie tego typu strony też pewnie nie wiedziałbym co to za grzyb Cały zbiór rozdałem oczywiście rodzinie i też musiałem ostro przekonywać, że po obróbce termicznej jest to całkowicie jadalny grzyb Jajecznica już była, wszyscy żyją Już jestem na piątek umówiony na grzyby, a tu noga w gipsie. Jakbyście znali jakieś dobre sposoby na spacer po lesie z nogą w gipsie to dajcie znać
A tak serio to lipa na maksa. Grzybki rosną, a tutaj ze 4 tygodnie uziemienia i pozostaje mi jedynie śledzenie zbiorów innych
Krakus
Wyświetleń: 2997
Udostępnij:
pikne zbiory, pikne fotki