Liczy się frajda z chodzenia i szukania

Liczy się frajda z chodzenia i szukania
Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Dzisiaj ponownie ruszyłem do borowikowego lasu. W ostatni czwartek zapowiadało się na początek wysypu prawusków i byłem ciekaw, czy nie został on zahamowany przez ostatnie upalne dni. Niestety wysyp wstrzymany – dorwałem zaledwie 4 sztuki, widać, że jakieś weekendowe niedobitki, brak młodych.

 

Na samym początku na zachętę po drodze w brzozowym młodniku znalazłem 3 koźlarze dokładnie w tym samym miejscu, co ostatnio pojedynczą sztukę – tak jak poprzednio, zostawiłem.

 

Przy głównej drodze, którą co chwilę ktoś przechodzi/przebiega/przejeżdża, w rowie dostrzegłem 2 koźlarze z czerwonymi łebkami. Co prawda pierwszy był sprytnie ukryty, ale drugi rzucał się w oczy z daleka. Zagadką jest dla mnie, jakie grzyby rosnące tuż na poboczu czasami potrafią pozostać niezauważonymi.



Tylko zastanawiam się, który to koźlarz. Z wyglądu bardziej pasuje mi świerkowy, ale ten rodzaj ponoć jest dość rzadki. Koźlarz czerwony tworzy mikoryzę z topolą i osiką, a na bank takich drzew w otoczeniu nie było, same iglaki, dalej dęby.

 

Do koszyka trafiło jeszcze kilka maślaków żółtych, koźlarz babka i wreszcie kilka zgrabniejszych czubajek (podgrzybek zajączek na kartę).
Ucieszyło mnie również spotkanie z koralówką oraz dodanie do mojej listy znanych grzybów mleczaja biela (tak myślę), na którego wcześniej nie zwracałem uwagi i nie wiedziałem, że on to on – swoją drogą, ktoś z Was je zbiera?





Obszedłem interesujące mnie miejsca i miałem wracać do domu po 5 godzinach? Niedoczekanie ;)
Postanowiłem dać drugą szansę Rydzynom. Pierwszy raz byłem w tym lesie jakoś na wiosnę i zupełnie mnie wówczas on nie zainteresował. Teraz obrałem inną drogę i szansa została przez las wykorzystana – dziś oczywiście szału nie było, ale dostrzegłem potencjał i zajrzę do niego w czasie wysypu :D
A z początku chciałem się obrócić na pięcie i wypad, bo wszedłem w jakąś gęstwinę i najpierw śmiało zainteresował się mną szerszeń (uwielbiam je i jednocześnie nienawidzę), a następnie dopatrzyłem jakiegoś ślizgacza na pieńku :cry:

 

Szedłem jednak dalej i las coraz bardziej mi się podobał, mimo że wyniosłem z niego jedynie 2 maślaki żółte i 1 koźlarza hmm chyba grabowego, aczkolwiek czasami mi się miesza babka z grabowym.
Co do tych maślaków żółtych to również mam wątpliwości. To był obszar lasu całkowicie dębowy, absolutnie żadnych iglaków wokół. Z początku zacząłem im robić foty myśląc, że to jakieś gołąbki, no bo skąd w dębach maślaki żółte. Z ciekawości wyrwałem jednego, a tu masz, rurki i wygląd już w całości pasujący do maślaków żółtych, a w zasięgu wzroku wokół żadnych modrzewi.


W przypadku koźlarza ponownie kłania się temat znajdowania grzybów przy drodze. Ta droga to jedna z głównych tras w tym lesie, idąc nią dopiero co mijałem dwóch rowerzystów, a tu nagle koźlarz takich rozmiarów. Aż musiało minąć kilka sekund, zanim doszło do mnie, że to faktycznie nie żaden krowiak, czy coś innego brązowego


Na kartę trafiły kolejne mleczaje biele, pojedyncze czubajki, muchomor rdzawobrązowy, gołąbek, pierwsze w tym roku opieńki (niestety nie do wzięcia) i rodzinka koralówek.





Lichy zbiór, jak na tyle chodzenia, co? Ale liczy się frajda z chodzenia i szukania :ok:
Dlatego ruszyłem dziś jeszcze do innego lasu i pierwszy raz odwiedziłem lasy przy Rydzynkach. I to jest las, którego więcej nie odwiedzę, ale przynajmniej mogę go wreszcie skreślić z listy lasów do zwiedzenia. Zrobiłem w nim ponad 11-kilometrowy spacer ścieżkami i rzadko się zdarzyło, by skusiło mnie do wejścia między drzewa, same chaszcze. I pomyśleć, że jest tam rezerwat i ścieżki wycieczkowe.
Kolejne mleczaje, maślanki, czubajka, muchomory, a nawet rycerzyk czerwonozłoty.
Tuż przy parkingu dojrzałem jeszcze młode opieńki i ich garść mogłem do kosza dosypać


 

Łącznie 27 kilometrów spaceru, a miałem ochotę i siłę na więcej, gdyby ten trzeci las mnie po prostu nie zanudził.

 

Wyświetleń: 1022


Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

1 komentarz

Dodaj komentarz