Las powitał mnie ciszą i…

Las powitał mnie ciszą i…
Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Sobota nie zapowiadała się rewelacyjnie. „Mgła wisiała nad ziemią, jak strzecha ze słomy nad ubogą Litwina chatką” – jak pisał wieszcz Adam. Ale koło 9.00 zaczęły się jakieś prześwity, nawet zabłąkał się gdzieś słoneczny promień. To wystarczyło, by szybko wrzucić do plecaka: nóż, anużkę, aparat, tabliczkę gorzkiej czekolady, małą butelkę wody mineralnej i udać się na z góry upatrzone pozycje. Pogoda zaczynała się klarować. No, przynajmniej takie stwarzała wrażenie. Las powitał mnie ciszą i… dość szybko pierwszymi grzybkami. :)


Ludzi prawie nie było, więc relaks był naprawdę najwyższej próby – bez „okrzyków wojennych”, które potrafią mi nieźle ciśnienie podnieść. :x :x I las darzył grzybkami – i tymi do koszyka, i tymi „na kartę” fotopstryka. :tak: :)




W trakcie buszowania pogoda zaczęła się psuć. I tak się na koniec złożyło, że doszedłszy na moją opieńkową miejscówkę w tym samym momencie zobaczyłam pierwsze maluchy i… poczułam pierwsze krople deszczu. Na szczęście nie padało zbyt mocno, więc przez dłuższą chwilę pazerniczyłam młodziutkie grzybaski. Miodzio, po prostu miodzio. :tak: :jupi: Na 11 listopada już mam zmontowaną ekipę. :)

Przyznam, kompletnie nie spodziewałam się takich rarytasów. :) :jupi: :papa: Reszta grzybków w słoikach, suszarce i galerii. ;) :)
Avatar użytkownika
Sysunia

Wyświetleń: 678


Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Dodaj komentarz