Mój krótki wczorajszy rekonesans w Beskidzie Niskim wśród wirujących liści i spadających gałęzi.
Trudno było mi się ogarnąć w tym zalewie liści, więc pewnie wielu gatunków po prostu nie widziałam. Na pewno mnóstwo było gąsówki fioletowawej i [? ] lejkówki szarawej. Opieniek brak, w 3 miejscach zwłoki w stanie posuniętego rozkładu. Z kategorii „najbardziej ucieszyło mnie”: samotek zmienny
i czerwonolistny – ze statusem „R” – niszczyk liściastodrzewny.
Tak szczerze to sporo czasu zmitrężyłam biegając nad rzeką za kaczkami, zresztą z miernym fotoskutkiem.