Kilka dni temu nasz grzybowy czarodziej Johnny ze Stąporkowa pokazywał na portalowym forum pełen kosz pięknych borowików ceglastoporych.
Wiedząc, że to nie fotomontaż a najprawdziwsza prawda, udałem się w kierunku zaczarowanych lasów Johnna. Gdy zaczęliśmy z Kadanką przeszukiwać las pod nogami słychać było tylko trzeszczące od suszy gałęzie. Po przejściu kilku kilometrów przez piękny jodłowy las, znaleźliśmy tylko jednego małego gołąbka i bliżej nie określonego grzybka…
Mogłem tylko pofocić kilka grzybów nadrzewnych , jednego jedynego śluzowca i leśne klimaty…
Zacząłem się zastanawiać jakim cudem nie udaje mi się znaleźć choć jednego borowika ceglastoporego… Gdy byłem już prawie pewny, że nie uda mi się spotkać w tym dniu ani jednego ceglaczka… zobaczyłem przed sobą obraz suszy i rozpaczy… okazało się że borowiki ceglastopore, które rosły jeszcze kilka dni temu zostają właśnie pożerane przez ślimaki i chrząszcze…
Znajdowaliśmy reszki „szkieletów” borowików…
Jeden jedyny jaki w małej części został oszczędzony przez ślimaki ukrył się pod mchem i kawałkiem drewna… Jutro pójdzie do jajecznicy 🙂
Podsumowując: Johnny ma nosa do grzybów, bo mając je „pod nosem” zawsze może trafić na mały wysyp, który zaczął się pod koniec ubiegłego tygodnia a skończył się w tych dniach…
Johny, tylko pozazdrościć Ci tak pięknych i różnorodnych lasów… i to tak blisko miejsca zamieszkania.
Czekam na większy wysyp, który nie skończy się tak szybko z powodu upałów i suszy…
Ciekawe, czy zaglądamy do tego samego lasu?
<img src=https://www.facebook.com/photo.php?fbid=861545297228268&set=a.189579191091552.45904.100001184171965&type=1&theater
Czasami uda się wstrzelić.