Grzybobranie w deszczu…

Grzybobranie w deszczu…
Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Galeria foto – Zenit
Galeria foto – Meryt
Film 1
Film 2
Gdy człowiek pracuje, nie może niestety jechać na grzyby kiedy jest pogoda, a wtedy gdy ma wolne… Dlatego w piątkowy ranek ja w dniu wolnym a Józek i Ela zaraz po pracy wyjechaliśmy w kierunku gór… Na początku, choć niebo było zachmurzone, deszcz nie padał. Oczywiście, gdy dojeżdżaliśmy już na miejsce grzybobrania deszcz zaczynał coraz bardziej pozwalać sobie na „przeszkadzanie” nam w grzybobraniu. Nie zraziła nas liczba trzech stojących na parkingu samochodów (dawało to nam pewność, że grzyby są, skoro tylu miejscowych pofatygował się na wizytę w lesie…)  Deszcz miał nadzieje, że nas  odstraszy i odstąpimy od grzybobrania 🙂 – na próżno, ja ubrałem kurtkę przeciwdeszczową, założyłem gumowce i mimo że nie zapowiadło się, że przestanie padać, wsadziłem pod kurtkę nieodłączny aparat fotograficzny. W lesie ciągle powtarzałem Eli i Józkowi, że szkoda iż nie zabrali ze sobą dodatkowo ubrania do przebrania i gumowców… mieliby choć przez kilka godzin suche nogi… Efekt był taki, że ja miałem sucho gdzieś do dwóch godzin od rozpoczęcia grzybobrania a oni do 10 minut. Potem nasz komfort się wyrównał mnie zaczęła zbierać się woda w gumowcach, podobnie jak Eli i Józkowi w butach. Były do tego jeszcze „straty” –  piękne buty Eli okazały się mało odporne na taką pogodę i zaczęły proces „odychania” przez podeszwy co objawiło się rozklejeniem… Ale cóż, straty muszą być gdy na grzybowym froncie pogoda zaczyna odgrywać najważniejszą rolę J Zaraz na początku odnosiliśmy duże sukcesy, trafiliśmy na miejsca, gdzie nie dotarli nasi poprzednicy i zaczęliśmy borowikowe żniwa. Borowiki były młode i wydawało się, że w ostatnich dniach zaczęły rosnąć. Trafialiśmy też na różne grzybowe wynalazki, które jak zwykle przy okazji moich grzybobrań posłużą na grzybowe zagadki. Jedno co nas najbardziej bulwersowało w tym lesie to powyrywane ze ściółki borowiki górskie (smaczne grzyby jadalne). Nie  wiem w jakim celu i po co ktoś wyrywa grzyby, które mogłyby sobie spokojnie rosnąć lub trafić do koszyków ludzi, którzy znają się na grzybach i wiedzą jakie to są grzyby. Po cztero i półgodzinnej wędrówce w „strugach” deszczu, dotarliśmy do samochodu, gdzie w trakcie posiłku okazało się, że w tym momencie deszcz przestał padać… Wylałem wodę z moich gumowców, zapakowałem koszyk i wyruszyliśmy do domu. Po drodze mieliśmy jednak co jakiś czas deszczowe pompy z nieba, które już w samochodzie zupełnie nam nie przeszkadzały, wprost przeciwnie cieszyliśmy się, że grzybki za kilka dni będą miały dobre warunki na to, żeby rosnąć ku uciesze grzybiarzy… Borowiki, kurki, muchomory czerwieniejące wylądowały w sosiku, a nieliczna ilość zdjęć w naszych galeriach… Ela , Józek do zobaczenia na kolejnej grzybowej wyprawie – tym razem może bez towarzystwa mokrych kropel z nieba…

Wyświetleń: 3329


Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Dodaj komentarz