W niedzielę mieliśmy plany typowo turystyczne, jednak nieustające opady i sytuacja powodziowa w rejonie Kamiennej Góry skutecznie wybiły nam ten pomysł z głowy.
Minęło południe a deszcz nadal siąpił. Stwierdziłem, że warto spróbować ruszyć na północny zachód; może się wypogodzi… To był trafny wybór!
Przed 14.00 byliśmy już w lesie; kierunek – Pustynia Kozłowska.
Przyglądaliśmy się otaczającej nas przyrodzie, która za każdym razem potrafi zaskoczyć. Roczne przyrosty sosny powodują, że mamy „coraz więcej lasu w lesie”
Krzew rosnący na naszej ulubionej piaszczystej górce upodobały sobie również kruki. Zerwały się jednak do lotu, gdy wyczuły, że się zbliżamy…
Pustynia w otoczeniu późnowiosennej, soczystej zieleni prezentuje się przepięknie.
Spektakl, jaki rozgrywał się na niebie przypominał o sytuacji powodziowej na południu Dolnego Śląska. Ciemne deszczowe chmury walczyły ze słońcem, które próbowalo się przebić i otulić nas ciepłymi promieniami.
A teraz fotki napotkanych grzybasków – monokultura sosnowa nie ma w czerwcu zbyt wiele do zaoferowania:
Nastawiliśmy się bardziej na spacer ale kurek na solidną poranną jajecznicę udało się nazbierać. Najważniejsze, że odetchnęliśmy świeżym leśnym powietrzem i naładowaliśmy akumulatory na intensywny miesiąc pracy przed urlopem.