Grzybobrania na Suwalszczyźnie – Ayrr

Grzybobrania na Suwalszczyźnie – Ayrr
Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Ahoj, tym razem już z domu. W poprzednim meldunku wkradł się błąd, to tak naprawdę to był dzień ósmy, właściwego dnia dziewiątego ponownie pauzowałem od grzybów, by kolejnego dnia (dziesiątego) wybrać się do Poszeszupia i lasów w pobliżu granicy z Litwą. Wjeżdżałem od południa, od strony miejscowości Smolnica. Liczyłem na ciekawe znaleziska, niekoniecznie koszykowe – tak na pożegnanie z lasami północy.
Niestety po raz kolejny wykurzyła mnie z lasu dzika zwierzyna, chyba znowu dziki, nie wiem co do mnie mają? :) Mówię chyba, bo nie wiem nawet co to dokładnie było, w każdym razie było brązowofutrzaste z białym akcentem (kieł, a może moja wyobraźnia?), przedzierało się przez krzaki, wydając trudne do opisania odgłosy raczej nieprzyjazne, nie wydawało się też przestraszone moim głośnym zachowaniem (wręcz przeciwnie) – zdecydowałem się na taktyczny odwrót. Później już czułem się jakoś nieswojo w tej gęstwinie więc powoli wracałem do auta. Znalazłem kilka ładnych, młodych podgrzybków i na tym w zasadzie się skończyło, jedyną ciekawostką był galaretek kolczasty w sąsiedztwie chyba rycerzyka czerwonozłotego.

Ostatnim grzybowym akcentem było grzybobranie na trawniku, na podwórku – znalazłem aż pięć gatunków, wszystkie w okolicy świerków, ciekawe czy to ma związek z grzybnią jaką zaaplikowałem kilka miesięcy wcześniej. Poniżej foto-relacja zarówno z tego dnia ostatniego jak i wcześniejszych.

Dzień pierwszy

Odgrzewam stary wątek będąc po raz kolejny w Suwałkach. Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie zajrzał do okolicznych lasów :) W trakcie ostatniego pobytu w sierpniowy długi weekend nie odnotowałem grzybowych sukcesów (nie licząc lejkowców, z których powstała pyszna zupka), tym razem jadąc miałem nadzieję odwrócić złą passę. I wydaje się że jest ku temu szansa.

Pierwszego dnia pojechałem do Kaletnika, w znajome już mi miejsca, ponownie udało mi się znaleźć trochę lejkowców dętych, niestety znam tam tylko jedno miejsce gdzie występują, spędziłem ok. 2h z nosem przy ściółce penetrując okolice dębów w ramach poszukiwania nowych miejsc – bez sukcesów. Co jakiś czas trafiały się podgrzybki i koźlarze, najbardziej u cieszyły mnie te pomarańczowożółte, znalazłem 8 pięknych okazów, największy warzył 350 g a wszystkie razem 1.5 kg. Koszyk dopełniły opieńki, które dosyć licznie zaczynają się pojawiać, widziałem wiele miejsc gdzie były jeszcze malutkie, za parę dni będzie je można zbierać wiadrami. Polubiłem te lasy, bardzo zróżnicowane, dużo drzew liściastych i świerków, ostatnio dobrze się czuje w takich mieszanych lasach.

Dzisiaj także wybrałem sprawdzony już kierunek – Becejły. Zwiedziłem nowe fragmenty lasu, piękne tereny, trafiłem na miejsca w których rosły tylko dęby (niestety lejkowców brak), oprócz tego klasyczne świerkowe knieje, a w nich podgrzybki w ilościach sygnalizujących że coś chyba zaczyna się ruszać – zapełniłem 3/4 koszyka pięknymi grzybkami. Liczyłem że trafię na mleczaje świerkowe jakie już tam znajdowałem, ale pusto. Dzisiaj przez większość dnia padało, myślę że grzyby za chwilę wystrzelą tam z pełną mocą – na pewno do końca urlopu jeszcze tam zajrzę.

Zrobiłem oczywiście sporo fotek, ale na razie nie mam jak wrzucić (piszę te słowa z telefonu), obrazy umieszczę po powrocie do domu.

Jutro postaram się poszukać nowych lasów, marzą mi się rydze, rozejrzę się za sosnami, a może możecie mi coś polecić?

Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek To był bardzo przyjemny widok, w ściółce byly jeszcze dwa mikrusy, a poza kadrem kilku bardziej wyrośniętych braci :)

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Dzień drugi

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek

Dzień trzeci

Meldunek z suwalskich lasów, dzień trzeci. Tak jak planowałem wyruszyłem na poszukiwania rydzów. Obiecujące sosnowe tereny znalazłem w okolicy miejscowości Biała Woda. Młode drzewa, nie za gęsto, piaszczysta gleba, dużo trawy, na moje niefachowe oko wyglądało to na typowe warunki występowania. Niestety znalazłem tylko cztery sztuki i każdy z zastępem lokatorów. Widać że tereny są uczęszczane, papier toaletowy, butelki, opakowania, puszki i inne śmieci są częstym widokiem. Smutne, być może w bardziej sprzyjających warunkach pogodowych jest tam więcej rydzów, ale takie „atrakcje” trochę zniechęcają.
W trakcie wędrówki do koszyka wpadło tez kilka maślaków zwyczajnych, dla których to też chyba typowe warunki występowania. Oprócz tego w hurtowych ilościach występował jeden grzybek, dosyć urokliwy – jeszcze nie wiem co to, choć wstępnie przejrzałem atlas. . Kapelusz matowy, zmoczony dosyć śliski, powiedziałbym że kolor w okolicach ceglastego, niejednolity. Blaszki znacznie zbiegające na trzon, szaro-brązowawe do fioletowawych, na styku z trzonem tworzy się taka charakterystyczna ciemna obwódka (chyba zabarwiona przez zarodniki). Trzon koloru kapelusza, być może odrobinę jaśniejszy. Miąższ blado pomarańczowy. Zapach przyjemny, grzybowy. Pewnie nie do odgadnięcia na podstawie mojego koślawego opisu, po powrocie wrzucę zdjęcie :)

Na sam koniec do prawie pustego koszyka trafił piękny koźlarz pomarańczowożółty.

Obrazek Obrazek  To chyba klejek lepki, rosło ich tam bardzo dużo

Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek Rydze były tylko cztery i to robaczywe, ale i tak radowały oko

Obrazek

Dzień czwarty

Meldunek, dzień czwarty. Dzisiaj na tapecie był las w okolicy Gib, na północnym brzegu jeziora Pomorze. Las sosnowo-świerkowy, chyba z przewagą tej pierwszej. Wypad stał pod znakiem podgrzybków, spokojnie zapełniłbym koszyk ale przegoniła mnie burza. Ogólnie podgrzybków nie brakuje, można tam jechać w ciemno (jak i pewnie w większości lasów w okolicy).

Z ciekawostek spotkałem szyszkogłówkę kolczastą, trudny ale wdzięczny obiekt do fotografowania. Znalazłem też dziwnego koźlarza, cały biały, pierwsza myśl – spleśniały, ale zacząłem się przyglądać i wydaje się że wyglądał całkiem zdrowo, przypomniałem sobie o białej odmianie koźlarza babki, być może to właśnie to? Wydaje się że udało mi się także po raz pierwszy w życiu zobaczyć koźlarza różnobarwnego, jak wrócę poproszę o ocenę gdy już będę mógł wrzucić zdjęcia.

Obrazek Obrazek

Obrazek Urokliwe jezioro w lesie

Obrazek Obrazek A to jakiś dziwny biały koźlarz, bo chyba jednak nie był spleśniały, ale pewnie ze zdjęć trudno będzie wywróżyć, widziałem na forum że ostatno Sensibility znalazła bardzo podobnego

Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek To chyba koźlarz różnobarwny, jeśli tak – to mój pierwszy w życiu

Dzień piąty

Dzisiaj w zasadzie pauzowałem w temacie grzybów, wybraliśmy się na wycieczkę objazdową Suwałki-Sejny-Giby-Frącki-Serwy-Sucha Rzeczka-Płaska-Rudawka-Muły-Stanowisko-Zelwa-Sejny-Suwałki. Jednak z radością donoszę że w trakcie wycieczki było też sporo grzybnych akcentów, jako że spora część trasy przebiegała przez tereny Puszczy Augustowskiej, piękne tereny i piękne lasy. Z okien auta wypatrzyliśmy 5 kań, 10 borowików, 3 maślaki pstre i niezliczone ilości koźlarzy (głównie babki).

Jeśli z okien samochodu można tyle zobaczyć to wydaje się że to pojaw w pełnej mocy, jutro o świcie tam ruszam już z typowo grzybowymi zamiarami :)

Jedynym minusem były dwa kleszcze jakie złapałem wyskakując na tych kilka chwil do lasu. Po raz pierwszy w trakcie wyjazdu byłem w lesie bez zabezpieczeń antykleszczowych i od razu wykorzystały okazję, spryciule :) A muszę dodać że to były dwa pierwsze kleszcze od kiedy zacząłem stosować antykleszczowe, impregnowane ubrania.

Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek Tą piękną kanię z okien auta wypatrzyła moja żona, wywołując oczywiście moją zazdrość :)

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Dzień szósty – najbardziej obfite zbiory

Meldunek, dzień szósty czyli koszenie w deszczu.
Działania zogniskowałem na północ od miejscowości Rygol i wschód od jeziora Płaskiego. Pogoda nie dopisała, przez większość czasu padało, ale nie ma co narzekać zwłaszcza że grzybki dopisały. Podgrzybki w hurtowych ilościach, zapełniłem cały koszyk. Wpadło też kilka borowików, jednak myślałem że będzie ich więcej, tak czy inaczej ich widok cieszył niezmiernie.
Uzupełnieniem zbioru były kurki, zazwyczaj już spore, jakoś nie miałem do nich szczęścia w tym sezonie więc miło było zobaczyć. Amatorzy kołpaków (płachetek) również byliby zadowoleni można było wynosić wiadrami, co też wielu spotkanych grzybiarzy czyniło – ja za nimi jakoś nie przepadam.

Ciekawostką dnia były bielaczki owcze jakich jeszcze chyba nigdy nie spotkałem, warte odnotowania mogą być też chyba klejówki świerkowe – fotogeniczne sztuki :)

I to był chyba ostatni taki wypad nastawiony na pozysk na taką skalę, już nie wiem co robić z grzybkami. Do końca urlopu jeszcze tydzień+, pewnie teraz chwilę odsapnę a później rozejrzę się za ciekawostkami, może jeszcze zapoluję na rydze.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Dzień siódmy właściwie bez zdjęć, tylko jeden muchomorek w rejonach rydzowych poszukiwań :)

Meldunek, dzień siódmy. Miało być wolne, ale jednak na chwilę do lasu wyskoczyłem, tym razem w duecie. W ramach relaksu ponowny spacer wśród młodej sośniny w okolicach Białej Wody. Sukcesów się nie spodziewałem wielkich, ale i tak było lepiej niż w trakcie mojego samotnego wypadu. Teść znalazł 4 rydze i były zdrowe – przyjemny widok, ja znajdowałem tylko porzucone, zarobaczone, rydzowe zwłoki. Tak czy inaczej wieczorem, bardzo skromnie, ale poczuliśmy smak smażonych rydzów na masełku – pyszota :)

Jutro może jeszcze raz zapoluję, ale w innym miejscu, widziałem kilka takich młodników w okolicach Zelwy. A może Becejły i mleczaje świerkowe? Dzisiaj czytałem że lubią rosnąć w okolicach cieków wodnych, a tam przez las płynie strumyk i jak sobie przypominam to na jego brzegach już je znajdowałem. Zastanowię się jeszcze, tymczasem – dobrej nocy! :)

Obrazek

Dzień ósmy czyli dosyć udane poszukiwanie mleczajów (w sensie znalezienia klucza do występowania)

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek To chyba jakaś bocznianka? (w każdym razie to jedyna opcja jaka mi przyszła do głowy po przejrzeniu atlasu…

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Obrazek – mleczaje smażą się na masełku

Dzień dziewiąty – pauza

Dzień dziesiąty

Trzy kolory – meldunek dzień dziewiąty. A te kolory to czarny – lejkowce, pomarańczowy – mleczaje świerkowe i brązowy – podgrzybki brunatne. Te trzy gatunki znalazły się dzisiaj w moim koszyku (dodam że w bardzo mizernie zapełnionym koszyku). Zdecydowałem się spenetrować brzegi strumyka biegnącego przez las w Becejłach, doszedłem prawie do jeziora Jodel. To był chyba dobry strzał, na całej trasie znalazłem kilkanaście mleczajów świerkowych, prawie wszystkie były zarobaczone, całe szczęście zazwyczaj udawało się z nich coś wykroić.
Po drodze mijałem też sporo podgrzybków, zdecydowałem że będę zbierał tylko te najmniejsze, twarde – dużo ich nie było, też kilkanaście. Dużo podgrzybków w lesie zaczyna pleśnieć, za dużo wilgoci? Część ma też jakąś dziwną chorobę, przekrzywia im się kapelusz o mniej więcej 90 stopni, w środku toczy go choroba, a może jakieś owady? Trudno powiedzieć.
Ciekawostką były inne mleczaje jakie znalazłem na stanowiskach tych świerkowych, jestem niemalże pewien że były to mleczaje dołkowane. Kapelusz żółto-pomarańczowy, strefowany, trzon jaśniejszy z takimi plamkami jakie są charakterystyczne dla mleczaja rydza. Mleczko białe, a po chwili robi się żółte. Na koniec zapach – taki jakby lekko cytrynowy (!). Wszystko to się zgadza z opisem w atlasie 1000. Fascynujące te mleczaje, muszę chyba sięgnąć po jakąś dodatkową literaturę w tym temacie – chciałbym się nauczyć je poprawnie oznaczać. A przynajmniej te które można oznaczyć bez mikroskopu, bo na to chyba jeszcze nie jestem gotowy :)

Wracając zdecydowałem że zajrzę jeszcze na chwilę do Kaletnika, zebrałem kilkanaście lejkowców w mojej tradycyjnej miejscówce i połaziłem wzdłuż leśnej zarośniętej drogi, tam znowu znalazłem sporo mleczajów świerkowych (droga była w takim zagłębieniu, miejscami stała tam woda, generalnie duża wilgotność, co najwyraźniej im odpowiada). Problem z nimi był taki jak i z poprzednimi – z lokatorami.

Tych mleczajowych wykrawek było na tyle dużo że można było je usmażyć na masełku, ale jednak rydze lepsze, takie lekko gorzkawe były – co również zgadza się z tym co piszą w atlasach :)

Obrazek Obrazek Obrazek

Poniżej już tylko trawnikowe okazy

Obrazek To chyba jakaś koronica, na resztę na razie nie mam pomysłu

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Pozdro i do zobaczenia na leśnych szlakach!

AZ

Wyświetleń: 1122


Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Dodaj komentarz