Ja wczoraj zrobiłam sobie popołudniowy „spacer”, raczej nie liczyłam na pokaźne zbiory, bo w systemie zmianowym grzybiarzy to już chyba trzecia zmiana
Na ryneczku pojawiły się prawdziwki, więc dość dużo ludzi chodzi po lesie w poszukiwaniu szczęścia, wszyscy spragnieni są grzybów, a o wysypie można sobie tylko pomarzyć. Jeśli jest, to jakiś „punktowy”: w miejscówkach- pewniakach pustki, można błądzić godzinami i nie trafić na żadnego grzybka, albo
Gwiton napisał(a): odrobina szczęścia, grzybiarski instynkt, znajomość terenu i kilometry w nogach
i można znaleźć takie gniazdo w najbardziej nieoczekiwanym miejscu Ja jeszcze dodaję, ze lubię las i chyba jest to relacja z wzajemnością, bo zawsze mi tam jakiś prezencik przygotuje, albo odpowiednio pokieruje moje kroki
Wczoraj, gdybym nie skróciła sobie drogi, wróciłabym do domu z niemal pustym koszem.
W sumie 18 prawdziweczków stało sobie w trawie, w różnym wieku i stanie, ale wewnątrz zdrowe. Jeden, tak jak widać, chyba sam sie przewrócił pod własnym ciężarem i prosił o wzięcie
Poza tym znalazłam w wysokiej mokrej trawie kilka babek, ale kozaczkowi zbytnia wilgoć nie służy , jednego czerwoniaczka i bardzo dużo ślicznych muchomorków.
Kanie były, sprawdziłam, ale dla mnie nie starczyło, zostały smętne kikuty
Na weekend prognozy przewidują dużo deszczu, może wreszcie coś się zacznie.