Ostatnio w pracy narzekam na chroniczne zmęczenie i senność, ale jak biorę sobie dzień wolnego przed Świętami, to zamiast się wyspać to pobudka przed 6 i godzinę później już szwędam się między drzewami. Dziś na początek planowałem odwiedzić 2 znane mi miejsca za miastem, czy przypadkiem nie ma tam jakichś smardzowatych, ale po drodze non stop zatrzymywałem się, jak tylko mijałem jakiś ciekawy mini-lasek. I tak udało mi się zadebiutować w temacie czarek Były też kielonki.
Zaliczyłem również moje pierwsze spotkanie z takim grzybkiem – najprawdopodobniej ciemnobiałka krótkotrzonowa.
Gdy wreszcie dojechałem w moje wyznaczone miejsca, stwierdziłem z rozczarowaniem brak smardzowatych, ale nieśmiało pojawiają się przynajmniej inne gatunki – czernidłaki, szyszkówki, maślanka i chyba jakaś kruchaweczka, lub coś podobnego.
Następnie udałem się na o wiele dłuższy spacer – doliną rzeki wzdłuż lasu. Ogólnie spacer i miejsce dość przyjemne, ale całkowity brak jakichkolwiek grzybów. Jedyne czego było dużo to kwiaty i kleszcze.
Na tyle mnie ten stan rzeczy zniechęcił, że w 1/3 trasy zboczyłem z drogi i wróciłem do samochodu. Zostało jeszcze trochę czasu, uznałem, że w drodze do domu zajrzę podbudować się na moje Smardzówkowe Pole, by jakoś optymistycznie zakończyć dzisiejszą podróż. Mijając nieznany a dobrze wyglądająco mini-lasek zrobiłem jeszcze dodatkowy postój. Oczami wyobraźni widziałem w nim wszędzie smardze, ale rzeczywistość była brutalna i na kartę uchwyciłem jedynie czernidłaki.
Gdy dotarłem wreszcie na stanowisko smardzówki czeskiej, robiłem foty jak opętany, chyba żadnej sztuce nie odpuściłem. Ale regularnie ktoś sobie je wycina, bo znowu nie było tych największych, wszystkie takie raczej młode, maks średnie.
Była też kępka młodych czernidłaków błyszczących.
Ogólnie powinienem być zadowolony tym początkiem sezonu, bo ledwo co się zaczął, a ja mam na koncie kilka grzybowych debiutów – po raz pierwszy znalazłem smardzówkę, kielonkę, czarkę, ciemnobiałkę, szyszkówkę. Ale patrząc na Wasze foty tych wszystkich smardzowatych, to jednak tak nie do końca to cieszy Ale grunt to się nie poddawać