Tradycyjne
dla ludzi lasu, którzy są skłonni dzielić się swoją pasją.
Pięć dni odbębnione w pracy i znów można było zanurzyć się w zieleń i spokój lasu…
Tym razem krócej, bo sobota/niedziela, ale za to różnorodność grzybów większa niż tydzień temu
Sobota to Bory Tucholskie, a deszczowa niedziela – Kaszuby.
W sile czterech osób rozpoczęliśmy łowy, a naszymi głównymi ofiarami stały się smaczne płachetki
i kurki oraz podgrzybki. Niestety, ale 90% zbiorów padła wpierw łupem niejakich ogonoskoczków (?) Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim – mnóstwo małych czarnych robaczków, które upodobały sobie górną część trzonów oraz kapelusze. Jedynie kurki były wolne od tego paskudztwa.
Oprócz wspomnianych grzybów trafiały się; wszelakiej maści gołąbki (kilka wybornych trafiło do kosza, a następnie na rozgrzana patelnię ) i koźlarze.
Kurek było tyle, że znużony odłożyłem kosz i zacząłem uganiać się z komórką za różnobarwnymi motylami na wrzosowisku
Tamtejsze lasy – a w zasadzie drogi – to świetne siedlisko tęgoskórów
Tak wyglądał nasz zbiór:
i gdyby nie czerwie to utonęlibyśmy w grzybach
Deszczowa niedziela to już Kaszuby. Oprócz w/w wspomnianych do kosza wpadły również kanie, maślaki, szmaciak, borowiki. Pstryknąłem też jakieś dwa śluzowce (gładysz kruchy i ?)
oraz zaatakowane coś
Masa maleńkich podgrzybków zapowiada ich wysyp w najbliższych dniach. Borowiki również szykują się do drugiego uderzenia
Bonus:
Fantastyczne zbiory,będzie co jeść zimą,uwielbiam grzybki