Wczorajszy wypad stał pod znakiem grzybów „czerwonolistnych”, więc zostanie zaprezentowany w odpowiednim dziale ( jak się obrobię ). A poniżej krótka fotorelacja z dzisiejszego wypadu w nadwarciańskie lasy. Na początek bohaterowie dnia
Dzięki nim po dłuższej „chwili” znów poczuję smak świeżych grzybów ( choć gdybym był pazerniakiem ta przerwa nie była by taka długa
). Grzybki trafiły się dwa, pojedynczo, w dwóch różnych miejscach i były całkowicie zdrowe. Przypuszczam, że robale były tak samo zaskoczone ich pojawem, jak ja
A oto o nich mowa: koźlarz grabowy i koźlarz babka
Trafiały się różne grzybki, ale tylko w miejscach, gdzie cały czas do tej pory znajduje się jakaś wilgoć ( łęgi, olsy, zlewiska ). W „normalnych” lasach puchy, jak w PRL-owskich supersamach Poniżej kilka z nich:
Z grzybków rzadkich trafiły się „full wypasione” twardziaki tygrysie. Ich kapelusiki nie przekraczały 1.5 cm średnicy