Wczoraj miałem ochotę pobuszować po lesie, ale uznałem, że nie ma sensu szukać nowych miejscówek, no bo skąd by było wiadomo, czy w danym lesie nie ma grzybów przez trwającą suszę, czy dlatego, że na ogól nie jest to grzybny las i nie warto do niego wracać Wybrałem więc znany las grabowy, bo liczyłem, że nawet w trakcie suszy jest w stanie wydarzyć się w nim coś ciekawego. I to był dobry strzał – mimo, że miałem w nogach jeszcze te długie kilometry 2 dni wcześniej i z początku biłem się w myślach chodząc po suchej jak pieprz ściółce leśnej „Co ja tutaj kurde robię, może by tak wrócić do domu, pod kołdrę”, to z lasu po 9 godzinach, 20 kilometrach wychodziłem nieco na siłę przez kończące się baterie w aparacie i telefonie. Aczkolwiek w las ruszyłem z nastawieniem na brak zbiorów, dlatego na luzie, bez kosza.
Od razu odwiedziłem odkryte wcześniej stanowisko sromotnika smrodliwego i niestety napotkałem w nim 2 podstarzałe egzemplarze.
Natomiast niedługo idąc odkryłem drugie stanowisko z jednym staruszkiem i… z czarcimi jajami, z którymi miałem do czynienia po raz pierwszy w życiu
Dobrze, że rósł tam ten stary egzemplarz, bo tylko dzięki niemu zacząłem się bardziej rozglądać. Bez niego pewnie jaj bym nie dostrzegł, a gdybym nawet, to pewnie bym pomyślał, że to jakieś kamyki lub purchawki
Na koźlarze grabowe czy babki, nie liczyłem przy takiej pogodzie, ale po cichu miałem nadzieję na znalezienie jakichś czerwonych, bo zauważyłem, że są bardziej odporne na wysokie temperatury. Koźlarze z czerwonymi łebkami należą do moich ulubionych, a niestety można powiedzieć, że nie mam żadnej na nie dobrej, sprawdzonej miejscówki. W grabowym lesie dotąd też na nie nie trafiłem, ale wizualnie kilka rejonów mi pasowało na czerwone. Dodatkowo w zeszłym tygodniu w jednym z wejść do lasu znalazłem takie coś, więc wiedziałem, że można je faktycznie znaleźć w tym lesie – poza tym jak tak było można wyrzucić takie grzyby
No i w przypadku odkrycia pierwszego miejsca nieźle mi się przyfarciło, bo gęste krzaki wygoniły mnie na ścieżkę i gdy tak szedłem ścieżką, w krzakach zobaczyłem jakąś czarną mysz buszującą w liściach. Wszedłem więc w te krzaki chcąc spróbować zrobić jej foto, ale już za moment przestała mnie interesować, bo wpadł mi w oko czerwony łepek Pobuszowałem jeszcze po tych krzakach i znalazłem jeszcze dwa
Fajnie, ale niestety są to tylko przydrożne krzaki, więc miejscówka średnia, ale zawsze jakaś
Kolejne 3, trochę suche, koźlarze – stawiam na dębowe – trafiłem w dalszym spacerze.
Spotkałem również kilka szlachetnych, ale raczej nie zachęcały do brania
Trafiało na kartę sporo maślaków żółtych, podgrzybkowatych zaledwie 3 sztuki.
Coraz częściej zdarzają się opieńki, w tym napotkałem chyba największą kolonię, jaką do tej pory spotkałem. Gdyby tylko były młodsze, to chyba skusiłbym się na wyciągnięcie torby
Ten dzień był takim trochę dniem debiutów, bo również pierwszy raz w życiu napotkałem stanowisko czernidłaka kołpakowatego, którego rodzinka była w różnych stanie rozwoju
Tu natomiast coś całkowicie nieznanego. Rósł przy dwóch starych prawdziwkach, więc z daleka myślałem, że to trzeci, młody. Ale okazało się, że pomimo, że łepek wygląda z daleka na szlachetnego, z bliska nawet na koźlarza pomarańczowożółtego, to ma blaszki i w ogóle jakiś taki inny.
Oprócz wymienionych na kartę trafiały czubajki, gołąbki, różne muchomory, drobnołuszczaki, maślanki, łuszczaki, chyba jakieś rodzaje pieczarek leśnych i inne. Zainteresowałem się nawet nadrzewnymi
Kilka leśnych bonusów.
Zatem wypad zaliczam do jak najbardziej udanych, mimo, że do domu przywiozłem jedynie zdjęcia
Na upartego coś bym nazbierał, ale nie to było najważniejsze.
Aczkolwiek około południa spotkałem w lesie grzybiarza, jakiegoś z tamtych okolic przy lesie.
Powiedział, że wrócił z pracy, przebrał się i poszedł w las – był zaskoczony, że pomimo takiej pogody znalazł dużo starych i młodych prawdziwków… i faktycznie pokazał mi niemalże pełne wiadro
I tak to jest, gdy ma się swoje miejsca, to się wynosi grzyby wiadrami, a taki ktoś jak ja złazi 20-30 km i jedynie pstryka foty jakimś nadrzewniakom
Niestety wszystko co dobre się kończy i od poniedziałku koniec urlopu, więc powrót do leśnych odwiedzin raz w tygodniu
Super relacja, zacne grzybki i bardzo zacne bonusy.
piękne zdjęcia, gratulacje!
Komentarz