Delegacja i okazyjne „grzybobranie”…

Delegacja i okazyjne „grzybobranie”…
Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Dziś wybyłem w delegację w stronę Lublina i wstałem specjalnie o 2:45, by przynajmniej godzinkę poświęcić na odwiedzenie mojej miejscówki w lasach w okolicach Spały. Swoją drogą to naprawdę trzeba być chorym, by mieć przed sobą ciężkie 3 dni na wyjeździe, a mimo to wybrać niewyspanie się, by chociaż na trochę wlecieć do lasu rotfl Tym bardziej, że nie zamierzałem nic zbierać, a jedynie z ciekawości luknąć, co się dzieje w tym lesie i ewentualnie pofocić :D Niestety podobnie jak w lasach bliżej Łodzi, czyli bardzo słabo. Do tego doszedł kilkudniowy upał i znalezione kozaczki wyglądały bardzo marnie, wątłe, niewyrośnięte, przysuszone:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Jakość wizualną grzybków uratował jedyny znaleziony krawczyk, któremu zrobiłem sporą sesję :D

Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że przystojny? :D I jak tu nie uwielbiać krawczyków :D

Było bardzo dużo kurek. Z początku niezauważalnych, bo ledwo co wystawały nad liście i igły, strasznie mieszały się z otoczeniem. Ale jak przyzwyczaiłem wzrok do zwracania na nie uwagi i się rozejrzałem to od groma ich tam było. Jak w piątek będę wracał o jakiejś sensownej godzinie to może podjadę tam wieczorem i ich trochę nazbieram, bo jak średnio przepadam za grzybami to nie ma jak jajecznica ze świeżymi kureczkami posypana szczypioreczkiem :eat:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek

Znalazłem już tradycyjnie w tym roku gołąbki (większość kiepskiej jakości), wykwit piankowy, rulik nadrzewny i coś co widuję dość często, ale w sumie nie wiem jak się wabi :P
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Nic nowego, innego niestety nie spotkałem.

W ogóle to masakra była z komarami. W lasach bliżej Łodzi póki co nie dręczą, a w spalskim lesie to była jakaś masakra, by przyjrzeć się grzybkowi i zrobić zdjęcie, normalnie jakaś nawiedzona chmara. W dodatku zaraz po kontynuowaniu podróży, mimo wcześniejszego otrzepania się, w trakcie jazdy ze spodni zebrałem 2 kleszcze i wyrzuciłem za okno. Jeden nawet wbił się już w materiał w okolicach kolana, gdzie spodnie były napięte – kurczowo się trzymał :D Bliżej Łodzi też tego dziadostwa jakoś mniej. Jednak ta Łódź nie taka straszna ;)

Teraz jestem już w Rzeszowie i pobędę w tych rejonach do piątku. Z chęcią bym podebrał Mefiemu trochę tych borowików rotfl
Ale brak znajomości terenów/lasów + brak większej ilości wolnego czasu = kiepsko bym to widział :P ;)

Pozostaje mi wyczekiwać na weekendowe buszowanie po moich lasach :jupi:

Krakus

Wyświetleń: 1122


Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Dodaj komentarz