Yaba daba doo czyli podgrzybkowe eldorado

Yaba daba doo czyli podgrzybkowe eldorado
Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Po tym jak w poniedziałek zastałem w lesie o wiele więcej grzybów niż się tego po niedawnych przymrozkach i długiej suszy spodziewałem, poczułem zew lasu, wyczułem okazje i we wtorek stawiłem się w sosnach zwarty i gotowy do akcji.Już dzień wcześniej wychodząc z mojego ulubionego lasu sosnowego powiedziałem sobie, że jutro też tutaj zajrze. Jak postanowiłem tak zrobiłem. Wiedziony przeczuciem, tym razem postanowiłem jednak spenetrować drugą część lasu. W poniedziałek bowiem chodziłem głównie tylko w środkowej jego części, konkurencja po lewej ode mnie, zaś prawa strona lasu przez większość czasu pozostawała nietknięta przez ślad ludzkich stóp, a więc grzybków powinno być tam sporo – z takiego założenia wychodziłem. Dopiero pod koniec poniedziałkowego grzybobrania kiedy zbierałem się powoli do domu, jeden z grzybiarzy – ten który wcześniej dziwił się skąd mam tyle grzybów, skoro w tym lesie z grzybami tak słabo – przeniknął do tamtej części lasu. Ale biorąc pod uwage jak szybko się poruszał uznałem, że biegając po lesie nie jest w stanie ogołocić zbytnio tamtej strony lasu.I dlatego we wtorek udałem się właśnie w te część mojej ulubionej sosnowej miejscówki. Czas pokazał, że to był dobry wybór. Sam początek nie wróżył jednak zbyt dobrze. Do lasu wchodziłem tuż przed świtem kiedy było jeszcze szaro, więc ciężko było dostrzec kryjące się w mchu tudzież pod trawami podgrzybki. Kiedy jednak słońce zbudziło się ze snu rozświetlając mroki lasu moim oczom zaczeły ukazywać się kolejne brunatne łebki :)

Obrazek Obrazek

Kiedy miałem już pełne wiaderko, a nadal trafiały się kolejne podgrzybki i zacząłem zapełniać kolejne drugie wiaderko czułem już że będzie to moje najbardziej obfite grzybobranie w tym jakże suchym i nędznym w moich lasach sezonie :jupi: Jakby tego było mało, po chwili na skraju lasu trafiłem na podgrzybkowe eldorado. Czegoś takiego w tym słabym grzybowo roku jeszcze nie widziałem. Najwidoczniej w ten fragment lasu konkurencja zbyt często nie zaglądała. Chociaż.. w pewnym momencie kilka rządków dalej pojawił się jeden pan, ale przeszedł dość szybko i poszedł dalej. Przechodząc potem tamtędy znalazłem jeszcze sporo grzybów. No cóż, biegi są dobre w maratonie ale nie w lesie. Tym bardziej, że w tamtej części lasu rośnie akurat dużo traw i grzybki się w niej chowały. Widocznie przechodził zbyt szybko by je w niej dojrzeć.

W tym momencie odezwał się telefon na którym przeczytałem wiadomość jednego z członków rodziny ponaglającą do powrotu z powodu konieczności udania się do miasta na zakupy. Ale ani mi to było w głowie. Pierwszy raz w tym roku pojawiło się w lesie tyle grzybów, by można było uzbierać więcej niż jedno wiaderko, trafiło się pierwsze i pewnie ostatnie w tym roku tak miłe i obfite grzybobranie i mam się teraz wycofać? :584: O nie, tu mi czołg jedzie :nie: Zakupy nie zając nie uciekną – pomyślałem, czyszcząc kolejną porcje podgrzybków.

No i chodziłem dalej. Drugie wiaderko zapełniłem w około godzine. To mój rekord w tym nędznym roku.

Obrazek Obrazek Obrazek

Kiedy miałem już dwa pełne wiaderka w garści uznałem, że trzeba wracać. Ale matka natura miała inne plany i za nic nie chciała mnie wypuścić z lasu.  Zbliżając się do końca lasu spotykałem co rusz kolejne podgrzybki, co niemal w nieskończoność opóźniało moment jego opuszczenia :lol:  Ponieważ jednak grzybów nie było już gdzie upychać a czas też naglił, zamknąłem oczy i yaba daba doo… I tym sposobem w końcu udało się jakoś z lasu wyjść :mrgreen:

Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek

Po raz pierwszy w tym sezonie byłem zadowolony ze zbiorów. Grzybków wystarczyło i na kolacje i na kilka obiadów i do suszenia i jeszcze zostały zapasy gotowanych grzybków w lodówce czekające na decyzje co do dalszych swoich losów.

Myliłby się jednak bardzo ten, kto pomyślałby że to wysyp. Tak dobrze nie ma. Ot taki sobie pojaw. Po pierwsze nie każdy wychodzi z lasu zadowolony i z pełnym wiaderkiem lub koszem. Ja akurat tego dnia miałem albo szczęście albo nosa trafić w mniej uczęszczaną przez konkurencje część lasu. Obserwowanie, oczywiście w miare możliwości, poczynań i zachowań konkurencji w lesie czasem się opłaca. Poza tym, podgrzybki nie rosną plantacjami tak jak ma to miejsce podczas wysypu. Choć zbieranie metodą po nitce do kłębka daje niezłe efekty.

 

Wyświetleń: 381


Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Dodaj komentarz