Wyskoczyłem dzisiaj, po obiedzie, na krótką przejażdżkę w pobliski las. Robi się niestety coraz suszej, a z zapowiadanych deszczy na razie nici. Wyskoczyłem dzisiaj, po obiedzie, na krótką przejażdżkę w pobliski las. Robi się niestety coraz suszej, a z zapowiadanych deszczy na razie nici.
Trochę rozczarowany postanowiłem jeszcze podjechać na miejskie stanowisko smardzówki. Grzybków na szczęście nikt nie zebrał, ani nie zniszczył, ale te które za bardzo się „wychyliły” zostały „przypalone” przez słoneczko.
W pobliżu smardzówek udało mi się wykukać jeszcze kilka „wielkich” ( tak do 4 cm wysokości ) smardzy stożkowatych.
I bonusik dla podkolorowania tematu