Udostępnij:
Po napaści na mnie boletusa na prostej drodze wydawało mi się, że w sobotę na pewno jakieś borowiki trafię. Tymczasem mimo kilkugodzinnej włóczęgi po mokrym i kilkakrotnie na bieżąco „zwilżanym” lesie, niestety jedyny rurkowaty, malusi kozaczek czerwony [w pierwszym momencie myślałam, że to przerośnięty rulik ], nie nadawał się pod nóż. Coś w lesie przecież się kluje.
Od paru godzin pada, więc nadzieje rosną.
Wyświetleń: 568
Udostępnij: