Dziś znów postanowiłem odwiedzić moje nowe borowikowe miejsce, które tak miło zaskoczyło mnie 2 dni temu. Dziś jednak leciałem typowo na pazerniaka, aby nasycić się szukaniem i zbieraniem grzybów, na tyle, aby jakoś przeżyć nadchodzące 5 dni w pracy w oczekiwaniu na kolejny weekend
Niestety dziś już ludzie nie pozwolili mi nacieszyć się leśną samotnością i kilka osób spotkałem po drodze. Niektórzy nawet z rowerami ładowali się w tereny, w których nawet piesze przeciskanie się sprawia trochę problemów. Jednakże nie było źle, wydaje mi się, że swoje nazbierałem.
W lesie pojawiłem się dopiero po godzinie 7 (dość późno jak na mnie, ale Narzeczoną do pracy trzeba było odwieźć – takie poświęcenie ).
Idąc żwawo główną leśną drogą w kierunku mojego docelowego miejsca już nieźle zacząłem: 6 szlachetnych i 1 koźlarz, w sumie wszystkie wypatrzone z drogi. Pomyślałem sobie, że zapowiada się wyśmienicie
Po dojściu na moje już konkretne miejsce dość szybko okazało się, że jednak nie będzie takiego szaleństwa, jakiego się spodziewałem. Chyba nieźle przetrzepałem lasek 2 dni temu, bo większość znalezionych prawusków to były małe pypcie. Na początku jedynie trafiłem na 2 dosyć ciekawe, bardziej wyrośnięte owocniki.
Reszta to małe baryłeczki, lub średnio wyrośnięte borowiki.
Mimo mało dorodnych chodziłem po lesie z dużą ciekawością. W poprzednim niusie wspominałem, że lasu nie da się przejść jakimś schematem, bo jest za bardzo poplątany. Dlatego dziś się po prostu go uczyłem, by nie gubić się w nim za często. Dziś niestety po raz kolejny zdarzyła się sytuacja, że wyszedłem na jakąś leśną drogę, ale przy jakimś charakterystycznym punkcie (była nią akurat wielka pajęczyna z kroplami deszczu) i wszedłem z powrotem w gęstwinę leśną z zamiarem przebicia się zupełnie na drugą stronę jodłowego lasu. Jakim zdziwieniem było, gdy po prawie godzinie kluczenia wyszedłem dokładnie w tym samem miejscu – przy wspomnianej pajęczynie
Wspominałem już Wam kiedyś o moim tzw. „grzybowym boom”, które było taką nagrodą na koniec grzybobrania w postaci ciekawego/ładnego/dużego grzyba. Dziś to było podzielone na takie etapy. Po 6-7 godzinach zbliżał się mój koniec w przebywania w lesie, ale jakoś nie chciałem wychodzić – wciąż miałem nadzieję na znalezienie czegoś, co mnie nasyci
Wpierw był to ładnie ukryty, w miarę wyrośnięty, ale niezwykle symetryczny prawusek.
Pomyślałem sobie, że no dobra, niech będzie, bo chyba nic lepszego mnie dziś już nie spotka
Gdy wyszedłem na główną drogę z kierunkiem na samochód, tuż przy drodze stał sobie jeszcze jeden borowik
Nie dałem się jednak namówić przez niego na ponowne zajrzenie do lasu i postanowiłem iść do wyjścia. Po drodze mijałem przydrożne brzózki w jagodzinach, a jak wiadomo to świetne połączenie na… wiadomo
Próba odgarnięcia liści i niespodzianka – braciszek
Uwielbiam krawce, więc to już zupełnie uznałem za spoko koniec… ale jeszcze to końcem jednak nie było
W tym roku po raz pierwszy w życiu udało mi się znaleźć ceglastoporego. Dziś wreszcie udało mi się ich uzbierać trochę większą ilość niż 1
Już byłem bliski wyjścia z leśnej drogi na polną, ale nagle ceglasie się wysypały I oczywiście znów przy drodze heheh gdzie co chwilę ktoś przechodził, przejeżdżał, przechadzał się z psem na spacer
Ten był największy, nieźle zamaskowany pod stertą gałęzi. Ale jak go tknąłem to już cały miękki, zostawiłem w spokoju i przykryłem z powrotem gałęziami
Dotarłem do samochodu, przebrałem się, wykonałem telefon, że wracam do domu, ale okazało się, że mam jeszcze godzinę… więc wróciłem jeszcze na chwilę w las heheh i udało mi się upolować jeszcze rodzinkę prawdziwków
Trzeba przyznać, że końcówka dzisiejszego grzybobrania była dość przyjemna
Cały dzisiejszy zbiór:
Do wspomnianych szlachetnych i ceglastych dołożyłem usiatkowane, pieprzniki blade i 3 z rodziny podgrzybków.
Do tego kilka na kartę.
Spotkałem też ślimaka, który swoimi rozmiarami bardzo pasował do grzyba, za którego się zabrał – przecież takie bydle musi solidnie pojeść
I na deser dwie żabki, które udawały, że ich tam nie ma i dzięki temu mogłem im pstryknąć po focie
I jak, uważacie, że się nasyciłem leśnym buszowaniem na cały tydzień? Zapewne doskonale znacie odpowiedź hehe
Zapraszam do całej galerii, chociaż większość została podana w relacji
Krakus